12 września 2013

Raporcik ;)

Kilka informacji porządkowych o naszych maluszkach :)
 
"S"myki rosną jak szalone! A brykają jeszcze składniej ! Są wszędobylskie, sprytne i szybkie. Zatrzymują się tylko w nocy, kiedy to śpią grzecznie w łóżeczku ;)
Nowego domku szuka już tylko Sugar Baby - panienka jest już po zabiegu sterylizacji i za ok. tydzień będzie gotowa do wyprowadzki. Niecierpliwie czekam na zdjęcie jej kubraczka - wypiękniała i doczekać się nie mogę chwili, gdy pokażę Wam ją ponownie na zdjęciach w całej okazałości :)
 
"T"ygryski już nie mieszkają z nami w komplecie.
Tanzania wyprowadziła się i teraz zmienia świat swoim dużym - trzymamy kciuki, by pokochali się miłością wielką, wieczną i wzajemną :):):) Póki co, dobrze im idzie ;)
Thalay i Tanganika wciąż czekają na swoich dużych, a Thalay jest już nawet w pełni gotowy do wyprowadzki.
Thalay wspaniale wyrasta :) Jest typową sznurówką. Dłuuugie łapy, dłuuugie ciało. Strasznie go powyciągało :) W ruchu wygląda jak czarna pantera. Za to gdy się przytula - robi to z taką ufnością i czułością, jak dziecko tulące się do ukochanej mamy ;) Jego cecha charakterystyczna - pakowanie nochala w zagięcie łokcia i totalne odprężenie ...
Tanganika wzrostem mu nie ustępuje. Za to futra ma zdecydowanie więcej i wygląda jak puszysta zabaweczka. Jest śliczna i urocza. Nasze dzieci ją uwielbiają i rozpuszczają do nieprzytomności :) Zna wszelkie zakamarki w naszym domu - przed jej czujnym, kocim oczkiem nic się nie ukryje ;)
 
"Q"uileci rosną i zdumiewają jak zawsze! Strach od nich oczy odwrócić, tak rosną :) Nie dość, że rosną kotki to i futerka na kotkach! Przybywa ich w zastraszającym tempie :) A jakby tego było mało, futerka przy okazji się wybarwiają, więc barwy wojenne z jakimi przyszli na świat są bez przerwy poprawiane i coraz ostrzejsze :) Pięknieją w oczach!
Zostali już odrobaczeni i powolutku planujemy pierwszą samochodową wycieczkę na szczepienie. Bardzo jesteśmy ciekawi jak się spiszą :)
Jeszcze piątka Quiletów szuka nowych domków ;)
 
"U"rwisy ... ach Urwisy!
Wciąż jeszcze bobaski całkowicie zależne od mamy, wielkie i puchate. Nasze maskoteczki-przytulaneczki! Rozpieszczone i dopieszczone przez mamę, a i tak najchętniej by z rąk nie schodziły ;)
Robią co do nich należy - rosną i uczą się ... biegać, wspinać ... być kotem ;) Póki co, najlepiej im jednak wychodzi oczarowywanie dużych ;)
Podjęliśmy w końcu co do nich pewne decyzje i mogę dziś napisać, że Ulugh Muztagh i jedna z dziewczynek szukają już powolutku nowych domków :)
 
Długi trochę ten raporcik wyszedł, a i tak nawet połowy tego co mam w głowie w nim nie zawarłam!
Do następnego razu !!!!
 

8 września 2013

Easy Rider

Najwyższy czas, by przedstawić naszego nowego kocurka - Easy Rider of Brenda's Garden*DE, zwanego przez nas Cliffordem.
Od kilku lat szukaliśmy nowego kocurka do hodowli. Takiego, który wniósłby do niej coś nowego. Przede wszystkim - nowe geny, ale nie tylko. Wysoko postawiliśmy poprzeczkę. Rodzice musieli być przebadani pod kątem chorób genetycznych, a kociak miał wyglądać w określony sposób, tak by mógł przekazać kolejnym pokoleniom naszych Maine Coonów pożądane przez nas cechy.
Szukanie trwało, a pasmo rozczarowań ciągnęło się za nami. Były momenty, kiedy przerywaliśmy poszukiwania przytłoczeni ilością kolejnych porażek i takie, kiedy poszukiwania nabierały tempa. Nadzieja na znalezienie naszego kota to gasła ... to zapalała się.
I wtedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy. Zdjęcie 3dniowego kociątka. Serca nam mocniej zabiły a nadzieja rozpaliła serca. Z hodowczynią rozmawialiśmy już wcześniej, więc rozmowy na jego temat przebiegały szybko i sprawnie.


Easy rósł, zmieniał się z dnia na dzień. Staraliśmy się nie oszaleć w czasie oczekiwania na kolejne zdjęcia i w czasie podejmowania ostatecznej decyzji. Zrażeni wieloma porażkami, obiecaliśmy sobie, że ostateczna decyzja zapadnie dopiero, gdy zobaczymy Easiego na własne oczy. Czas płynął, kolejne zdjęcia nadsyłane przez hodowczynię rozpalały naszą wyobraźnię a nadzieja rosła.
W końcu nadszedł dzień spotkania. W Ogrodzie Brendy czekała nas wielka niespodzianka. 3 miesięczny wówczas Easy nie tylko nas nie rozczarował - przerósł nasze oczekiwania !!!!! Zdjęcia nawet w części nie oddawały - i nadal nie oddają - jego rzeczywistej urody !
Kwadratowa, długa kufa, przepiękny profil, kształtne i świetnie osadzone uszy, długie, doskonale zbalansowane, długie ciało i mega długi ogon ... Marzyliśmy o takim właśnie kocurku !
Jedno spojrzenie w jego oczy i coś zaskoczyło - jakbyśmy znali się od zawsze ...
Po dłuuuugiej podróży dotarliśmy do domu. Baliśmy się, jak nasz nowy domownik zostanie przyjęty przez męską część naszego stadka, ale obawy były całkowicie niepotrzebne. Chłopcy - podobnie jak my uznali, że on tu przynależał od zawsze. Easy był tego samego zdania.
Wszedł pomiędzy nasze kocurki jak do siebie, położył się na środku pokoju i bez jednego fuknięcia, prychnięcia czy machnięcia łapą pozwolił się obwąchać od czubka ogona po nosek. Oględziny były dokładne i szczegółowe - po ich zakończeniu - chłopcy zgodnie zaczęli grać w kulki (w plastikowym wężu). Takiego bezproblemowego i szybkiego dokocenia nigdy wcześniej nie przeżyliśmy :) :) :)
Dziś Easy ma prawie 6 miesięcy. Wpasował się w naszą rodzinkę idealnie. Nic nie stanowi dla niego problemu. Nic nie może wyprowadzić go z równowagi. Ma cudowny, nieprzeciętny charakter. Jest zrównoważony i wesoły. Chętnie się bawi, ale równie chętnie przytula. Uwielbia nowe wyzwania - spacer, przejażdżka autem czy poznawanie nowych przestrzeni to jest to, co lubi najbardziej. Jakieś lęki? obawa? Nieeeeee ! Easy w nowym miejscu zadziera ogon wysoko do góry i dalej zwiedzać !
Już sobie nie wyobrażamy domu bez Easiego. Stał się integralną częścią naszej rodziny, a my czujemy się tak, jakby od zawsze był nasz, tylko przez pomyłkę czy przypadek urodził się gdzieś indziej. Dobrze, że udało nam się odnaleźć :) :) :) :)

Na zdjęciach Easy bryka już w swoim własnym - naszym ogrodzie :) :) :) :) 

5 września 2013

Quiet Wind

Quiet Wind - "Cichy Wiatr" zwana jest przez nas pieszczotliwie Wicherkiem ;) Nasz Wicherek to urocza, już sześciotygodniowa koteczka o pięknym ubarwieniu, prawdziwa Quiletka. Ma piękną, intensywną, rudą barwę z idealnie kształtnym, klasycznym pręgowaniem.
Wicherek postanowiła dziś, że czas zacząć zdobywać szczyty! Najpierw z uporem wielkim próbowała wspiąć się na słupek od drapaka. Wspinaczka szła jej nieźle, ale wyjść na samą górę się nie udało. Nie zraziła się jednak tym niepowodzeniem i postanowiła znaleźć inny taras widokowy :) 
Nie minęło wiele czasu, a już dumnie brykała po porodówce! 
Ależ była zabawa!
Nie wytrzymałam - musiałam się włączyć.
Widok strusich piórek wprawił małą w prawdziwą euforię! Szalała aż miło ! Takie to to małe a już by polować chciało!
 A jakie pozy przy tym przybierała!
Gdy zabawa się jej znudziła, Wicherek postanowiła zapozować do zdjęć ;) Prężyła swe ciałko jak mogła. Przez chwilę zachowywała się, jak najprawdziwsza modelka na wybiegu!
Jeden boczek:
 Dumny kroczek:
Na koniec zamarła w pozycji sfinksa i przyglądała się, co też reszta jej rodzeństwa wyrabia! 
A reszta rodzeństwa, w przeciwieństwie do niej, po zjedzeniu sporej porcji kurczaczka postanowiła pójść spać. Tak się układały do snu nasze skarby :) 
Qui Vive:
Quest Endless:
 
Quick Quasar spać nie poszła, buszowała po rozmaitych zakamarkach w kojcu, szukała kompana do zabawy. Ulitowałam się i pomogłam jej dołączyć do Quiet Wind :) Potem brykały już razem:
Jak widać, pełny brzuś nie każdego kotka skłania do spania ;) 
mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrmrrrrrrrrrmrmmmmmrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

2 września 2013

"U"rwisy się przedstawiają !!!!!!!!!

 Chciałabym Wam, z wielką przyjemnością, przedstawić najmłodszych mieszkańców GreenGrove*PL. 
"U"rwisy przyszły na świat w dniu 13 sierpnia 2013 roku. Ale sobie dzień wybrały! Prawda? Tak im było śpieszno na świat, że musieliśmy odwołać zaplanowane na ten dzień atrakcje i zostać w domu z ich mamą. 
"U"rwisy to dzieci naszej GIC Daylight Joy GreenGrove*PL i IC Jupiter Costi GreenGrove*PL. Są kolejnym pokoleniem kociaczków urodzonych w naszym domku. Znamy ich rodziców i dziadków ... a sporą część kotów z ich rodowodów można poznać u nas w domu :)
Joy wspaniale zajmuje się swoimi dziećmi, dba o nie i dopieszcza swoje trojaczki :) Maluszki wyglądają jak puchate misie-pysie, nic tylko schrupać :) Dzieci są grzeczne, więc mama nie ma zbyt wiele pracy z nimi ... na razie ;)
A oto one.
Mamy jednego kocurka - Ulugh Muztagh. Imię "pożyczył" od pięknego górskiego szczytu :) Tak wygląda dziś:
Ulugh jest kocurkiem w kolorze rudym dymnym (MCO ds) i na boczkach ma duchy klasycznego pręgowania :)
Usu Volcano, to ruda dziewczynka (MCO d). Boczki zdobią jej duchy w kształcie pręgowania tygrysiego.
Usu to również nazwa szczytu, tym razem - wulkanicznego :) 
Ma bardzo wyrazistą barwę i naprawdę kocha jeść ;)
Ucayali Rio, podobnie jak siostra jest rudą koteczką z tygrysim pręgowaniem - duchem (MCO d).
Barwę ma nieco jaśniejszą niż jej siostrzyczka :) Imię zaczerpnęła od pewnej pięknej rzeki :)
Czyż nie są misiami-pysiami do schrupania? Bardzo jesteśmy ciekawi, co też z nich wyrośnie ;)
I jak się Wam podobają ?

1 września 2013

Przygód kilka ...

Nie mogę zdecydować się, o czym lub o kim dziś napisać ... opowiem Wam więc jedynie o dzisiejszym poranku w GreenGrove*PL ;)
Dzień wstał deszczowy, szaro-bury. Koty znudzone i jakby zawiedzione, bo balkonik zamknięty ...Nic ciekawego się od rana nie dzieje. Brzuszki wypełniło mięsko. Kociaste popiły i pojadły ... a potem zajęły się swoimi sprawami ;)
Tanganika postanowiła, że popozuje :) ku mojej ogromnej radości:
Tu nawet widać, charakterystyczne dla niej skłonienie główki:
Tanganika jest bardzo mocno zbudowana i duża, z postury wygląda obecnie zupełnie jak kocurek ;) Za to minki robi takie, jakie robić powinna mała księżniczka :) 
 Sweet Heart zdecydowanie wolała poszaleć za piórkami:
Tej pannie, to tylko szaleństwa w głowie. Skakanie i zagryzanie - to jest to! 
Wesoło było w kociakowy pokoju, kociaki ganiały we wszystkie strony, szalały i figlowały ... A potem zdarzył się wypadek. Ktoś w wielkim pośpiechu przebiegł po kuwecie wywracając jej zawartość ... nie było wyjścia - trzeba było chwycić za odkurzacz.
Soo Sweet obserwowała całą akcję z góry, tj. z tekturowego pudła, w wyciętymi w kilku miejscach otworami - ulubionej kociakowej zabawki, ustawionej jak nigdy na łóżku:
 Zaś Sugar Baby zdecydowała się pomóc nieco w bardziej twórczy sposób ;) Wpakowała się do odkurzacza i udawała worek na śmieci :) :) :) Gdy ten właściwy się pojawił, musiała jednak opuścić miejscówkę. Zrobiła to z wielkim żalem, bo takie to było leżanko akuratne dla niej ;)
Przygody nie ominęły dziś również nieco starszych kociastych ... Clifford (Easy Rider) na widok miski z jedzeniem, mięska konkretnie, skoczył z wielkim hukiem z najwyższej półki i rozpłaszczył się zupełnie - to go jednak nie powstrzyło! Gnał jak szalony za miską przez całe mieszkanie, aż walnął z impetem w parapet. To go nadal nie powstrzymało, przebierał zawzięcie łapami ... Ulitowałam się, wzięłam go na ręce i postawiłam przy misce - jadł jak szalony! A micha z suchym pełna pod noskiem ... Nie ma to jak ulubione jedzonko ;) Tak wyglądał już po napełnieniu brzusia przysmakiem: 
 
Taki duuuży, pięęęękny, zaaadooowooolooony i wymizianyyyyyy ... mrrrrrrrrr .....
Księżniczce Sisi (Iris) nie zdarzyło się nic dziwnego. Dama nie daje powodów by się z niej śmiać. Nigdy! Ale pańcia przyłapała ją z aparatem podczas toalety ;) I jednak można się na jej widok uśmiechnąć ;)

A na koniec zdjęcie dnia - mina Quest Endless:
Strach się bać, co z tego kotka wyrośnie ;) Prawda?