28 lipca 2010

Solenizantki dwie

Lipiec to miesiąc, w którym swe urodziny obchodzą dwie nasze koteczki. Keira Knightley i Bonne Chance.

Keira Knightley świętowała 11 lipca. Nagle okazało się, że ma już 2 lata ! Keira jest słodką, nieśmiałą i niekłopotliwą koteczką. Kocha mizianki i przytulanki. Jest słodką puchatką ... Dlatego życzyliśmy jej, by stała się nieco bardziej odważna i przebojowa.  
Całkiem niedawno, bo 25 lipca swoje czwarte urodziny obchodziła Bonne Chance ... królowa naszego domu, władczyni kociego stadka o tak wymownym spojrzeniu jak żaden inny z naszych futrzastych przyjaciół ... Widać, że widzi nas na wylot ! Pamiętam, jakby to było zaledwie przed chwilą, jej przyjazd do naszego domu, każdy jego szczegół; jej wygląd, zapach, pierwsze kroki które u nas stawiała, pierwsze buziaki z Bondem ... Nie mogę uwierzyć, że to już czteroletnia kotka! Wydaje się, że minęła od tego czasu ledwie chwilka ...
Boni życzyliśmy, by nigdy się nie zmieniała, była zawsze sobą ... by zawsze umiała trafiać każdym spojrzeniem wprost do naszych serc :)

27 lipca 2010

Mocne wejście małej koteczki

Czy znacie już naszą Iris, zwaną w domu Księżniczką Sisi ??? My ją dopiero poznajemy, ale nie oddalibyśmy jej za nic!
Iris urodziła się w hodowli, z której pochodzi też nasza Donna Dulcymea (Lusia), prowadzonej przez naszą przyjaciółkę Agnieszkę - z Agiraju. Agnieszka uwielbia "spłowiałe" kotki, ale Iris nie jest spłowiała, Iris jest "spleśniałym" kotkiem :):):) Ma cudowne, połyskujące srebrem kremowo-niebieskie futerko, niesamowicie delikatne w dotyku i niezwykle piękne! Gdy się urodziła a my na nią spojrzeliśmy - zaczęlo się! Poczułam, że w moim brzuchu jest wiercona dziura ... No i tak wierciła się, wierciła ... aż w końcu nie było już odwrotu! Iris musiała z nami zamieszkać! Na szczęście - Agnieszka powierzyła nam swój skarb, za co jesteśmy jej bardzo, ale to bardzo wdzięczni!

Przywieźliśmy małego trzymiesięcznego szkraba i pełni obaw wpuściliśmy ją na teren naszej drużyny. Nasze futerka nas nie zawiodły ... pojawiły się tu i ówdzie fuknięcia i nieufność, ale przede wszystkim ciekawość. Za to Iris zaskoczyła nas niesamowicie! Ani nie fuknęła, ani nie warknęła, ani nawet nie zrobiła kociego grzbietu! Zachowywała się tak, jakby tu właśnie od zawsze był jej dom! Po chwili całe domowe towarzystwo uznało, że skoro mała twierdzi, że to jej dom, to widać tak jest i nastała pełna komitywa :):):)
Dziś kocie towarzystwo, zachęcane przez Iris, bawi się z nią i udaje kociątka. Tu pobawią się piłeczką, tam pograją w łapki ... Rozpieszczają małą towarzyszkę i wyraźnie ją lubią. Bandito i Tiger uznali ją za swoją idolkę i podążają za nią trop w trop!

Iris to wspaniale zapowiadająca się koteczka. Ma bardzo ładną głowę, w typie rasy, wszystkie cechy są wyraziste. Jej widok cieszy oko i budzi nadzieje na przyszłość ...

Ale teraz jedynym zadaniem Iris jest bawić się i rosnąć, co też czyni z wielkim zapałem :):):) A naszym kochać ją i rozpieszczać do upadłego - co staramy się czynić bez przerwy :):):)

Kilka nowin ...

Jak się macie? Też pływacie w wodzie? Nas dziś deszcz zatrzymał w domku … Koty i dzieci znalazły sobie jakieś zajęcia, a ja postanowiłam odezwać się tutaj :)

Sporo się u nas ostatnio działo. Do naszego domku wprowadził się "spleśniały" kotek ! Ale jej poświęcę osobny post ;)

Ostatni weekend spędziliśmy na wystawie. Wróciliśmy bardzo usatysfakcjonowani! Lusia, Keira i Beauty w oba dni zdobyły certyfikaty, a Beauty w niedzielę wygrała dodatkowo BIV TOTAL i była nominowana do BIS, gdzie sędziowie dość uważnie porównywali ją z koteczką, która ostatecznie BIS wygrała. Jej rywalka była pięknie ofutrzona, prezentowała się świetnie i możemy jej i jej właścicielom jedynie pogratulować sukcesu – w pełni zasłużonego !

W klasie otwartej na wystawie debiutowała nasza młodziutka Daylight Joy :) Podobała się, choć w wyrazie to ciągle jeszcze kociak. W drugim dniu zdobyła certyfikat CAC. W dalszych zawodach pokonała ją własna matka!! A i to tylko dlatego, że sędzia stwierdził, że Beauty jest już w pełni rozwinięta, a Joy ciągle dzieciuch :):):) Możecie sobie wyobrazić ile radości dał nam ten CAC!!! Grupa V to nie przelewki – kto spróbował, ten wie :)

No a potem nadszedł poniedziałek … Wiedziałam, co będzie ale i tak przepłakałam cały dzień … Czasem jednak pewne decyzje muszą być podjęte … W poniedziałek nasze Delilah Love została kastratką. Zabieg przeszła pomyślnie, ranka jest maleńka a ona już zapomniała, co się stało. Nie miała jeszcze rujki więc nie ma poczucia „że coś straciła” (kastracja przed pierwszą rujką zapobiega rakowi sutka ;) stąd taki a nie inny termin).

Pewnie jesteście ciekawi dlaczego? No cóż … zostawiliśmy sobie dwie siostry z jednego miotu, niedawno wprowadziła się do nas Sisi i okazało się, że na pewno nie będziemy w stanie przyjąć tylu miotów i odpowiednio się nimi zająć. Stąd decyzja a pozostawieniu w dalszej hodowli jednak, wbrew serduchu, jednej z sióstr. Najtrudniejszy był wybór – którą zostawić … W końcu wypadło na Joy. Delilah jest piękna, ale Joy też, mam już trzy szylkretki, a rudej nie. Co więcej, Delilah łatwiej łapała infekcje, nie była tak odporna jak jej siostra … No i przepadło.