22 lutego 2012

Raporcik ;)

Tygodnie mijają nam jak z bicza strzelił! Pewnie oczekujący na swoje pieszczochy są zupełnie innego zdania, ale nas każdy tydzień przybliża do rozstania z kociakami i wcale nam nie śpieszno do upływu tych tygodni ...

Tak czy siak - mijają ...
We wtorek "L"eniwce skończyły 5 tygodni.
Wczoraj wieczorem poczułam się przez nie doceniona :) Zazwyczaj - gdy siadałam w kojcu na moich kolanach natychmiast meldowała się Maya! A tu - ku mojemu zdziwieniu, Lalima przytuliła się do mnie całym ciałkiem! Mało tego, prosiła o głaskanie w sposób, którego nie da się zignorować, patrząc mi prosto w oczy i ocierając się :) Po chwili zagryzająca zabawkę Maya porzuciła ją i zameldowała się na drugim kolanie! Obie dziewczynki z błogimi minkami przyjmowały głaski i drapanka za uszkiem, mrucząc ... mrucząc ...
Mamy już też dwóch delikwentów zajadających suchą karmę - są to Lalima i Lari :):):) Reszta zadowala się mięskiem pomieszanym z suchym. Zobaczymy, kiedy i oni się przekonają :):):)

Wśród trzytygodniowych "Ł"obuzów też mamy już lidera! Jako pierwszy porodówkę opuścił Łobuz Czarny i wyruszył na podbój świata! Chłopak w pełni zasługuje na swoje imię :):):)
Cała gromadka została przesiedlona do kojca i rozrabia aż miło!
Wszystkie zajadają ze smakiem indyczka i aż piszczą na mój widok gdy go niosę :):):) Głodomorki moje kochane :)

A zdjęcia są ... ale jeszcze w aparacie ;)

17 lutego 2012

Dziś - Pstrokatka ;)

Zacznę od krótkiego raportu z frontu ;)

"L"eniwce rosną w oczach! Przyśpieszyły, bo ze smakiem zajadają mięsko mieszane z suchą karmą. Tylko patrzeć, jak brzuszki za sprawą stojącej zawsze w pobliżu suchej karmy zapomną, co to znaczy niedojeść, bo mnie siotra/brat odepchnął ;) Doczekać się tego momentu nie możemy!
Uszka wędrują do góry i nasze niedźwiadki coraz bardziej przypominają Maine Coony :):):) Uszka rosną w dobrej chwili, bo teraz właśnie maluchy pilnie pracują nad lokalizacją dźwięków i zapachów. Uczą się świata i poznają go. Mamy wiec już pierwsze zabawy piłeczkami, pierwsze wspinaczki i pierwsze próby polowania na piórko na patyku :):):) Rozkoszne są w tym wieku !
Odrobaczenie zniosły śpiewająco. Prawdę mówiąc - wcale go nie zauważyły !!

"Ł"obuzom dobrze zrobiło przeniesienie do mniejszej budki i cichego kąta - ich mama nie może się tak w kółko kręcić jak wcześniej i maluszki załapują się na solidniejsze porcje mleczka, co natychmiast odbiło się na ich wadze ;)
Ćwiczą zagryzanie, przepychanie i zapasy. Potrafią już ślicznie siedzieć i chodzić z brzuszkiem w górze i ogonkiem zadartym w sufit, wyglądającym jak antenka :) Coraz ciekawiej wyglądają z porodówki, ale prób jej opuszczenia jeszcze nie ma :)

Dziś chciałam Wam przybliżyć postać pewnej szylkretowej panienki. Jak zapewne wielu z Was wie - mamy w domu kilka szylkretek i ze smutkiem stwierdzam, że to zawsze za mało! Chyba żadna kotka nie ma w sobie tyle uroku co szylkretka, a że odmian szylkretu jest sporo - jest w czym wybierać :):):)
Łapa Pstrokata, zwana przez nas Pstrokatką jest szylkretką! To w zupełności wystarczy by zakochać się w niej bez pamięci ;) Czarną szylkretką. W jej futerku przeplatają się barwy ruda i czarna, w różnych odcieniach i wielkościach plam. Pstrokatka cała jest pstrokata, a że rodząc się łapkę miała nie od parady - została nazwana Łapą Pstrokatą :):)
 Pstrokatka szybko zrozumiała, że o swoją pozycję w grupie trzeba zadbać. Oczarowuje każdego ludzia, który zbliży się do porodówki; robiąc cudne minki, wystawiając brzuszek do mizianek i z lubością pozując do zdjęć :):):) Efekt tego łatwo zauważyć w galerii, bo kto jak kto, ale ona to zdjęć trochę ma :):):)
Gdy kończy z modelingiem, dba o to, by jej miejsce przy mlekopoju nie zostało zajęte przez nikogo innego - walczy o nie wytrwale, a że jest duża i silna - rośnie miarowo i nie daje się siostrom prześcignąć ;)
Pstrokatka kocha wszelkiego rodzaju zabawy! A to zagryza się z rodzeństwem, a to urządza pierwsze polowania na ludzkie palce, a to zagryza ogon mamy ... Wszędzie jej pełno! A gdy już absolutnie nikt nie chce się bawić z biedną dziewczynką, przypomina sobie, że przecież ma jeszcze własne łapki! Wywraca się na plecki i przednimi łapkami łapie tylne, przyciąga je i zagryza :):):) Możecie sobie wyobrazić jaki to rozkoszny widok :):):)
W jej oczach już teraz widać typowe dla szylkretek chochliki !! Oj będzie z niej rozkoszny łobuziak !!!!!!!

14 lutego 2012

Portrety

Wszystko już streściłam poniżej ;) To tu już tylko zdjęcia naszych czterotygodniowych "L"ek :)
Mam nadzieję, że się spodobają :):):)
Rude promieniejące:
 Lalimka zastanawiająca się, dlaczego tak wszyscy skaczą wokół Mayi ;)
 Męskie przytulanki:
 NIe ma jak u mamy:
 I na koniec kot niewidzialny, choć naprawdę piękny ... musicie uwierzyć na słowo ;)

Miłe złego początki ...

Miałam napisać o czymś zupełnie innym! No ale ta panna jest tak przebojowa, że praktycznie siłą wdarła się ponownie na łamy bloga!
O kim mówię? Wiecie? O naszej Laboni Maya!
To co ta kicia wyprawia ...
Maya postanowiła, że czas opuścić rodzinną porodówkę. I opuściła. W jej ślady poszła reszta rodzeństwa choć z nieco mniejszym zapałem. Następnie Maya postanowiła sprawdzić kto mieszka w sąsiednim domku. Tak jej się tam spodobało, że postanowiła dać się adoptować Księżniczce Sisi, a Sisi oczywiscie natychmiast ją adoptowała.
Nowi kumple byli super. Mieli wiele fajnych cech. Nie umieli zagryzającej ich Mayce oddać, a bawili się chętnie. Nie potrafili jej dogonić, choc próbowali ! I co najlepsze - Maya miała w pełni swobodny dostęp do mlekopoju! Wystarczyło łapą machnąć i już wszystkie Łobuzy robiły jej miejsce!
Mało tego! Maya tak zbajerowała całe towarzystwo, że wkrótce o adopcję upraszać zaczęła się reszta jej rodzeństwa!
Wcale nie leniwe "L"eniwce odganiały bardzo grzeczne "Ł"obuzy od ich mamy i nie dawały im chwili spokoju!! Próby zabarykadowania malców, przy temperamencie i żyłce odkrywcy tkwiącym w Mayi spełzły na niczym ... nic nie było tez w stanie odwrócić jej uwagi od Łobuzów!
Miłe złego początki a koniec żałosny ... Oj tak. Musieliśmy ponownie przemeblować sypialnię. Tym razem tak, by "Ł"obuzy mogły swobodnie rosnąć, a "L"eniwce rozrabiać ... Maluchy zostały rozdzielone na tydzień. Do czasu wprowadzenia stałego pokarmu "Ł"obuziakom :):):):)

A tymczasem - wcale nie leniwe "L"eniwce skończyły dziś 4 tygodnie. Wieczorkiem czeka je odrobaczenie. Poprosimy o kciuki by dzielnie je zniosły :):):)

Jeszcze jedna sprawa jest warta upamiętnienia :)
12 lutego 2012 roku nasze "I"kotki skończyły pierwszy rok życia !!!! Z tej okazji otrzymaliśmy zdjęcia trójki z nich - oto one:
Ibri Jaguari:
 Irish Fire:
 Ivy Delite:
Jeszcze raz życzymy solenizantom wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !!!!!
P.S. Dziękujemy z całego serca za nadesłanie ich urodzinowych zdjęć!!!! Cudownie było móc je chociaż w ten sposób pooglądać :):):)

12 lutego 2012

Kolejny raport ;)

"Ł"obuzy skończyły dziś 2 tygodnie!!
Zmieniły sie od swoich urodzin bardzo, z coraz większym zainteresowaniem spoglądają na świat poza porodówką :) Siadają w szeregu - jak żołnierze na musztrze i tak patrzą na świat:
Wyrastają na kolorowe, kochane łobuziaki :)
Łapa Pstrokata to urodzona modelka, Łowca Cichy - przytulak jakich mało, Łapserdak Rudy - wiecznie przy mlekopoju, Łobuz Czarny - czarny i ciekawski, Łatka Mała wcale nie mała i Łuna Płonąca, która już mnie swym ciepłem ogrzewa, śliczna i delikatna ...  ;)  
 Nie są takimi rozbójnikami jak Lki, jeszcze nie nie próbują się nawzajem zagryzać, ale już widać, że jeszcze moment i ruszą do boju! Na razie maluszki mają ciężkie życie - mleczka starcza ale nadmiaru nie ma, żeby rosnąć muszą się nieźle napracawać, a konkurencja do maminego mleka duża. Na szczęście za tydzień będzie można je już podkarmiać - nie mogę się już tego momentu doczekać. Wreszcie brzuszki będą pełniuteńkie, a koteńki najedzone jak bąki ;)
 Minki też już potrafią robić słodkie, ot tak jak Łatka tutaj:

Ten weekend miał dla nas słodko-gorzki smak. Słodki, bo w domu pełnym kociaków inny być nie może, a gorzki, bo pożegnaliśmy naszego ukochanego Eye of a Tiger GreenGrove*PL.
Nasz dwulatek zamieszkał z uroczą rodziną - i to te gorzkie chwile mocno osłodziło :) . Będzie miał taki dom o jakim dla niego marzyliśmy :):):) Teraz Tigerek aklimatyzuje się w nowym miejscu i poznaje swoją nową rodzinę. A my trzymamy mocno kciuki za to, by ten proces przebiegł jak najłagodniej i jak najszybciej !!
Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twoich nowych opiekunów kochanie :):):) Razem z Karinką ślemy Ci moc dobrych myśli !!!!!!!!!!

10 lutego 2012

Ale się porobiło !!!

Od początku miałam wątpliwości. Od początku nie byłam pewna. I w końcu okazało się, że Łebska Kreska potrafi robić numery! Najlepszy jest taki, że Łebska Kreska od teraz zwie się Łowca Cichy - okazał się być kocurkiem !!!!
Oto dowód, jak bardzo kociaki potrafią człowiekiem zakręcić :):):)

A tymczasem cała jedenastka kociaków rośnie. "Ł"obuzy otworzyły oczy i ćwiczą chodzenie, "L"ki uczą sie jeść, wciąż nie wychodzą z porodówki, za to w jej wnętrzu rozrabiają jak najęte :)

Dziś chciałam Wam przybliżyć rodzyneczka wśród "L"ek - jedynego rudzielca w tym miocie, kocurka o imieniu Lari Malari :):):)
 Jego imię oznacza tyle co "Tygrysie Wzgórza". Otrzymał je, ponieważ pomimo tego, że jest solidem posiada piękne tygrysie pręgi na swoim cudownie rudym futerku :):):)
 Może tego na zdjęciach nie widać, ale Lari ma w sobie sporo z tygrysa. Nie tylko barwę, ale też sposób poruszania się, choć w wydaniu kilkutygodniowego kociaka wygląda to dość zabawnie ;)
 Jest mistrzem słodkich minek i groźnych spojrzeń :) Jeszcze nie w pełni łapie, o co w tym życiu chodzi, kto jest wrogiem a kto przyjacielem ;) Kocha mizianie, ale widząc zbliżającą się do niego dłoń - na wszelki wypadek groźnie fuka - aż do pierwszego dotyku - wtedy się rozaniela i wystawia brzuś do mizianek - jak powyżej :):):) Jest wtedy naprawdę rozbrajający :):):):)
I tak sobie rośnie nasz rudy rodzyneczek. Z pełnym brzuszkiem, w cieple i przy dbającej o niego bardzo mamie. Słodki bobas zapowiadający się na dumnego Pana Kota :).

7 lutego 2012

Poranny raporcik :)

Dziś nasze Lki zaczęły czwarty tydzień życia. Z tej okazji zostały po raz pierwszy poczęstowane czymś innym niż mleko matki. Był to indyk z serii "naturalnie proste" gerbera.
Lki zaskakują od początku szybkością rozwoju, ale to co się dziś działo, przekroczyło wszelkie moje najśmiejsze oczekiwania!!! Kociaki, które nigdy wcześniej nie próbowały pokarmów stałych, wystartowały do mięska z zębami, gryzły, zajadały i nie było żadnych prób ssania!!!! Czegoś takiego moje oczy jeszcze nie widziały :):):)
Widać, że ten miocik zamierza czerpać z życia pełnymi garściami i nie da się w tej sztuce prześcignąć :):):) Jak takie Lki wbiegną na tor życia, to ratuj się kto może!

Z kolei w niedzielę pierwszy tydzień życia skończyły nasze kolorowe Łobuzy :):):):)
Cała szóstka ładnie przybiera na wadze, rośnie i zdobywa pierwsze umiejętności :):):) Niektóre kociaki otworzyły już oczka, inne zamierzają się za to zabrać, a jeden delikwent póki co nie zamierza patrzeć na ten dziwny świat. Woli odbierać go innymi zmysłami :) Kociaki zachowują się jak przystało na malce w tym wieku - jedzą i śpią na zmianę, a śpiąc - rosną :)

I jeszcze - wiadomość z ostatniej chwili !!!!!!!!
Laboni Maya się zdecydowała - jednak jest dymną szylkretką :):):):)

6 lutego 2012

Kile Terjun

Czy ktoś z Was pamięta jeszcze Kile Terjun? Bardzo dawno jej nie pokazywałam!

Kile jest cudowną koteczką. Ma wspaniały, ciepły charakter, równie płomienny jak jej kolor. Jest przytulasem uwielbianym przez nasze dzieci i zawsze pierwszym chętnym do zabawy psotnikiem. Dużo w niej delikatności i ciepła. Prawie tyle, ile ma z chochlika i urwipołcia :):):) Jest wesoła i rozmruczana, chętna do zabawy i mizianek. Taka kizia-mizia z niej :)  
 Jej radość i pogoda ducha są zaraźliwe. W jej towarzystwie nie można odczuwać i przeżywać smutku :) Chce człowiek czy nie - Kile na pewno zmusi go do uśmiechu :):):) Już taki jej urok :)
Kile do tej pory nie znalazła swojego domku. Szukamy dla niej domku adopcyjnego z uwagi na problemy z oczkiem. Te problemy może nie są wielkie, nie są nawet bardzo uciążliwe, ale są. I jak dotąd nie znalazł się nikt, kto chciałby pokochać Kile na zawsze i mimo wszystko ... NIe ma żadnych wątpliwości co do tego, że Kile za okazane jej serce odpłaci gorącym uczuciem. Bo taka właśnie jest - gorąca, nigdy letnia :):):):)

4 lutego 2012

:)

Przyszedł czas na bliższe przedstawienie kolejnego z naszych kociaczków :) Tym razem będzie to Laboni Maya :) Zanim jednak przejdę do przybliżenia Wam jej pomysłów, muszę powiedzieć, że L kotki rosną w oczach! Zmieniają się i rozwijają tak szybko, że aż trudno w to uwierzyć! Dziś maluchy usilnie próbują się wydostać z porodówki. Jeszcze im się to nie udało, ale próby trwają :) Zagryzają się jak małe wilczki a nie kotki, szarpiąc głowami na prawo i lewo! Od ich wyczynów ciężko jest oczy oderwać :)
Nie inaczej zabawia się Maya :) Jest energiczną i sporą dziewczynką, cudownie pomalowaną w kolorowe, duże plamy :) Niestety nie wiem jeszcze na pewno, jaki jest jej kolor - czy szylkret czy może dymny szylkret. Panienka w tej kwestii się jeszcze nie zdecydowała!
 Jej imię oznacza Iluzja Pełna Gracji i taka właśnie jest Maya. Jest tak urocza, że aż trudno uwierzyć, że to prawdziwy kotek, a przy tym tak wdzięczna, że gracji nikt jej nie może odmówić :):):) Zapowiada się na panienkę o iście książęcym wdzięku i urodzie :) Jak przystało na małą księżniczkę, Maya kocha być adorowaną i dopieszczaną. Żaden kociak nie ma przy drapaniu za uszkiem tak szczęśliwej minki jak ona :)
 Maya ma już swojego ulubionego sparing-partnera. Jest nim Layak Ravi. To z nim w duecie rozrabia się jej najlepiej :) Zagryzankom i przepychankom nie ma końca :) Na pierwszym zdjęciu widać, jak Maya wygląda w czasie, gdy Layak rozkłada ją na łopatki :):):) W końcu to chłopak, który jeszcze nie wie, że dziewczynkom należą się fory ;) Na szczęście Maya sie nie zraża i robi co w jej mocy, by pokonać brata - jak nie siłą to sptytem :):):)
Miło jest patrzeć na jej kolorowy, uśmiechnięty pysio z oczkami, w których błyskają figle :):):)

A teraz coś z innej beczki. Zupełnie innej :):):)
Przytulankowy poranek z Karinką, moją pięcioletnią córeczką. Pytam ją z troską i dumą z dziecka, kim chciałaby w przyszłości być, może prawnikiem?, może lekarzem?, może dentystą? - wiadomo, rodzice ambitni są ;) . A Karinka na to: "Hodowlanką kotków".
:):):):):):)

2 lutego 2012

Zagryzanki

"L"ki nasze kochane rozrabiają już w najlepsze!!! Bez przerwy ktoś kogoś zagryza. W efekcie stałam się autorką kilku ujęć, które mnie rozbawiły :) 
Kto wie, może rozbawią i Was? 
Rany !!!! Co tam się dzieje !!!!
 Ojjjj ... Odturlałem się !!!!!!!
 Ratunkuuuuuuu !!!!
 Gdzie ja jestem ?! Gdzie mój przód ???
 Lalima ugrzęzła pod Ravim i nie mogła się spod niego wydostać ;) Niezłe miny przy tym robiła :):):)
Braciszek musi być straaaaasznie ciężki !!!!!  
 Ufffff .... Wydostałam się ;)
A tu już krajobraz po bitwie i matka z córkami na głowie :):):)
 
Dziś malce wydostały się z porodówki. Niestety - zrobiło się bardzo zimno, w domku też upałów nie ma i ich zapędy zostały spacyfikowane, tzn. ich drogę ucieczki zagrodzono. Musi im jeszcze przez jakiś czas wystarczyć taki ograniczony placyk zabaw ... W piątkę nudzić się raczej nie będą ;)

1 lutego 2012

Troszkę wspomnień cz. III

I dalszy ciag przygód Rufusa i Kogi pisanych przez ich opiekunkę :) Miłego czytania i oglądania :):):)

No to zamieszkaliśmy w nowym oddalonym o kilkaset km od poprzedniego domku.
Najpierw trzeba było sprawdzić czy wszystko jest prawdziwe

i wygodne
 
poznaliśmy potwory (no dobra – Koga poznała – Rufi zwiał)

Okazało się, że potwory wyżerają nam jedzonko z misek

Ale wcale nie było tak źle - odkryliśmy najlepszą rzecz na świecie!: TULENIE SIĘ !!!!!
Wersja grupowa - poziom hard - wersja grupowa jednoczłowiekowa

wersja pleckowa jednoczłowiekowa



no i wersja pleckowa tyłko wystawialna

no i oczywiście wersje "miziaj mnie miziaj"




a na koniec mokrutki buziol w podzięce

No i skoro jesteśmy przy tym tuleniu się i buziakach to czas na naszą Love Story

Pierwsze zaczepki

Gryzy w uszko

 Odważniejsze pacnięcia łapką

Identyczne zakochane spojrzenia

pierwsze romanse

no chodź malutka – coś Ci szepnę na uszko

to nie tak jak myślisz

kłótnie małżeńskie to proza życia


Ostatnie dni w starym domku

Pierwsze dni razem w nowym domku

czułości

dzielenie się posiłkiem

no tak ostatnio wampiry są w modzie

yyyyyy ...... tylko dla dorosłych?


Kocia sjesta


Mój Ci On
Miłość kwitnie

Miłość coraz dojrzalsza

No kto by tak nie chciał



ja jestem Macho a to moja Lady


W sumie ogólnie to nudno jest kochamy się kochami i co jakiś czas tłuczemy ale życie jest wspaniałe

tak tak, potrzymam łapkę by Ci słoneczko w oczy nie świeciło

mrauuuu alez mam piękną żonę, normalnie kocice

A jakiego ja mam kocurrro :)


I właśnie tak nam się układa życie :):):).

A podsumowując
Czy ktokolwiek się spodziewał, że z największego wypłosza na świecie i w dodatku kotka specjalnej troski, no i największego pechowca wyrośnie takie cudo?


a z tego ciumkającego kłapouchego szkraba taki kocurro (nadal ciumkający ale to szczegół ) :


chociaż nie, cofam to co napisałam, Rufi wcale nie wyrósł - on jest nadal wielkim (10,5) ciumkającym i tulącym się kociątkiem. Do dorosłości mu stanowczo daleko, w tym domu za to to Koga jest mózgiem

Mam nadzieję, że się wam podobało

Nam podobało się ogromnie :):):) Dziękujemy za możliwość zamieszczenia Twoich opisów na blogu :):):)