27 stycznia 2010

Wyjrzało Słońce zza chmur ... Skrząc się w śniegu i nabierając blasku wpadło przez okna do naszego domu ... Na kocich mordeczkach od razu pojawił się inny, romantyczno - szelmowski uśmiech :)
Zaczęły kombinować - jak tu umilić wszystkim czas? Co zbroić ?
Marcin został poklepany po głowie przez flirtującą z nim Keirę, Joy brykała z Kariną, Cairo przemyśliwał czy ściany nadają się do chodzenia po nich a Delilah szczekała i ćwierkała na pływające w akwarium rybki ... Każdy kot znalazł sobie zajęcie ;)
Kilka z nich zgodziło się pokazać. No bo dlaczego nie?
W końcu Słońce doskonale pasuje do kociego futerka!
Pokazał się też Tiger. Tiger zostaje z nami ;) Domku szuka już wyłącznie Rocky :)

26 stycznia 2010

Nauczanie

Babcia Boni uznała, że jej córcia nie dość dobrze wywiązuje sie z roli mamy ... Ale, dobra z niej babcia, więc zamiast zrzędzić - postanowiła niewprawnej córci pomóc. Zaczęła od Delilah, która nie umie pić wody! Podchodzi toto biedne do miski i pije! Kto to widział! Wstyd w rodzinie! Żaden szanujący się Maine Coon z GreenGrove nie pije w ten sposób!
Zdaniem Boni, wodę pić można tylko wtedy, gdy znajduje się w miejscu niekonwencjonalnym. Np. w wannie czy na jej brzegu, albo kapiącą z prysznica, albo przypadkowo rozlaną ... To jest picie! A nie jakieś tam machanie językiem przy misce! Bo kto to widział, by pić językiem!!!! Wodę nabiera się na łapkę i delikatnie zlizuje - do sucha i powtórka!
Tak więc, po przeanalizowaniu problemu, Boni wzięła sprawy w swoje ręce i zaprowadziła swą wnuczkę w miejsce przeznaczone do picia. A Delilah - jak każda grzeczna wnusia, pilnie przykładała się do lekcji!
Odważnie zanużała łapkę w wodzie, chlapała i bawiła sie kółkami na wodzie. Picie z łapy - jeszcze nie jest dopracowane do perfekcji.
Jak nic - będzie potrzebna powtórka ;)

7 stycznia 2010

Ot obrazek

Czasem koty nic specjalnego nie muszą robić, by uśmiech rozkwitł na naszych twarzach. Wystarczy by były sobą :):):)
Oto co zobaczyłam dosłownie przed momentem. Tiger rozsiadł się wygodnie w psiej misce. Czyżby chciał stać się kolacją ?
:):):)

5 stycznia 2010

Do życia ... gotowi ... start !

Synowie Panny Lu z miotu E, skończyli niedawno 10 tygodni.
10 tygodni dla Maine Coona, to magiczny moment. Moment, w którym puchata kuleczka przechodzi przeobrażenie ...
Uszka wyciagają się w górę, z dnia na dzień są wyższe, większe. Łapki rosną w zastraszającym tempie! Kocięta wyglądają troszkę tak, jakby chodziły na szczudłach. Ich ciało zaczyna się rozciągać - z dnia na dzień, puchata kulka przeistacza się w długaśną sznurówkę - długi tułów zakończony jeszcze dłuższym ogonem!
Futerko nie nadąża za tymi zmianami i malce tracą całą swoją dziecięcą puchatość. Za to pędzelki na uszkach rosną w zastraszajacym tempie!
Jest to też ten moment, kiedy kociaki zdają sobie sprawę, że poza mamą i rodzeństwem istnieje wielki, niezbadany, czekający na odkrycie, świat! Zmieniają się w małych odkrywców. Z puchatych kulek, trzymających się blisko mamy i znanych sobie kątów zaczynają wyruszać w świat śmigajac we wszystkich kierunkach! Interesuje je dosłownie wszystko! Dlaczego to się rusza, co jest za drzwiami, kto to ich odwiedził, czy szybę można obejść ... Wszędzie muszą wetknąć swoje śliczne noski!
Rozwijają skrzydła przygotowując się do wyruszenia w swoją własną podróż ...

1 stycznia 2010

Eye of a Tiger

W październiku 2009 roku podziwiałam w internecie zdjęcia pływającego, białego tygrysa bengalskiego - Odina (http://img.dailymail.co.uk/i/pix/2007/05_02/tigerDM2805_468x472.jpg). Zafascynowały mnie jego podwodne miny i zapamiętałam je jako jedyne w swoim rodzaju.
21 października 2009 roku przekonałam się, że nie były jedyne :)
W tym dniu przyszedł na świat maleńki kotek w kolorze zadziwiającym! Wkrótce doszłam do wniosku, że jest czarnym dymnym kocurkiem - pierwszym dymkiem jaki urodził się w mojej hodowli :) Ale mimo swej niezwykłości, to nie jego kolor wzbudził moje największe zdumienie.
Zafascynowała mnie mina tego smyka - mina pływającego Odiego w wersji "mini' :) I tak narodziło się jego imię, Eye of a Tiger. Pasuje do jego wyglądu, jak ulał :)
Nasz mały tygrysek nie jest może zbyt odważny, ani przebojowy, ale tygrysie minki umie stroić! Potrafi też wydawać z siebie w czasie zabawy bardzo głośne, groźne odgłosy!
Wesoła gaduła z niego. Lubi sobie porozmawiać, poopowiadać o trudach poznawania świata. W zabawę wkłada całego siebie, w przytulanki i mizianki wkłada całego siebie, jak ucieka przed czymś strasznym - to też w całości :):):) Pod tym względem jest nieodrodnym symem swej matki - Panny Lu, Panny z Mokrą Głową ...

Tiger nie sypia na zimnych powierzchniach. Co to, to nie! Do spania najlepszy jest gruby koc, ewentualnie pokryty miękką wykładziną drapak, albo podusia ... To tam najczęściej można zastać smyka, którego akurat nigdzie nie widać.
Jest kotkiem ostrożnym. Uważnie dobiera sobie przeciwnika w zapasach. Najczęściej jest nim Rocky - tu przeciwnik jest w pełni porównywalny i zabawa jest przednia. Równie dobrze bawi się z mamą, która daje mu wyraźne fory :):):) Zabawy z maluchami "D" czy innymi dorosłymi kotami ... to nie dla niego ... zaczepiony woli się ewakuować i obserwować akcję z bezpiecznej odległości :)

Jest z niego kotek przylepka, kotek z duszą w oczach ... Kochany maluszek ... ulubieniec dzieci ... Rozpuszczamy go straszliwie ;)

Kilka dni temu, mieliśmy okazję obserwować lekcję, jakiej Lu udzielała swoim synom. Usiedli we trójkę przy najwyższym słupku drapaka i gadali zapamiętale, mru mru, mri, mru, itd. W pewnym momencie Lu jednym susem znalazła się wysoko na słupku, powiedziała "mru" i Tigerek wykonał podobny skok. Rocky odpowiedział mamie ale nie skoczył. Lu zeskoczyła na dół Tiger razem z nią. Pogadali i znowu; najpierw Lu a za nią Tiger i Rocky - hop!!! I zawiśli przez chwilę, we troje na słupku ... Lekcja zakończyła się myciem i karmieniem dzieci :)