30 sierpnia 2013

Quil Quileute

Postanowiłam przedstawić Wam dziś bliżej pewnego chłopca. Chłopca odważnego, o walecznym, wielkim sercu. Tym chłopcem, jak się już pewnie domyśliliście jest Quil Quileute.
(Ja? Naprawdę ja? Dziś opowiesz o mnie ????? - widać od razu co ma chłopak na myśli, prawda?)
Quil, to jeden z Indian. Nie miał łatwego startu w życie. Musiał dzielnie walczyć o miejsce przy mlekopoju i jednocześnie dbać o to, by jego rodzeństwu również co nieco się dostało. Jako, że jest prawdziwym Indianinem - wspaniale wywiązał się ze swoich obowiązków!
 Dziś Quil wraz z resztą swojego rodzeństwa zajada z apetytem suchą karmę, gerberka i gotowane mięsko indycze i z kurczaka, pięknie korzysta z kuwetki, uczy się korzystać z drapaka i kocich zabawek. Quileci razem poznają swój świat. Samotność nie jest tym, co jest im znane, oj nie! 
Ale wróćmy do naszej dzisiejszej gwiazdy :) 
Quil to taka mała pchła, której wszędzie pełno. Kocha kocie zapasy, zabawy w berka i w koci tramwaj, kocha polować na umykająca piłeczkę i nosić w pysiu upolowaną zdobycz :) Jego uszka są jak dwa radary - zawsze czujne, a wąsiki aż drżą z ekscytacji gdy zabawka umyka przed nim :)
 Jest baaardzo zajętym kotkiem. Ale nie aż tak, by nie znaleźć czasu dla dużych! Ledwo któreś z nas się poruszy - Quil wybiega ze swojej miejscówki, krzyczy w niebogłosy i domaga się! Oj jak się domaga! Czasem chodzi o mięsko, ale najczęściej jednak o to, by koteczka przytulić. Wziąć na ręce, przytulić do serca i miziać ... miziać ...
 W czasie mizianek Quil jest nienasycony - wystawia brzuś do miziania, podtyka uszko i bródkę, a czasem nawet rozcapierzoną stópkę ... Jest przy tym naprawdę zniewalający!
Pewnie, gdyby nie to, że kolejka do mizianek momentalnie się ustawia - wcale by z tej przyjemności nie rezygnował. A tak ... jak przystało na Indianina o wielkim serduchu - ustępuje swoim siostrom i bratu, a sam biegnie prędziutko do miski lub do mamy :) Mama przecież też kotecka przytulić potrafi i umyć i pogadać z nią rozsądnie można ... bo Ci duzi to tak niekoniecznie wszystko rozumieją ;)
 Quil Quileute - imię to znaczy "Quil z plemienia Quiletów". Zaczerpnęliśmy je z sagi "Zmierzch". Plemię silnych Indian - Quileutów, zamieniających się w wilki - zmiennokształtnych ... tak, to pasuje do naszej gromadki jak ulał! Wyglądają jak małe słodkie kotki, ale przecież w ich sercach mieszkają potężne, mądre i rozważne tygrysy ... Maine Coony znaczy ;)
 Choć Quil to mały okruszek, już widać, że jest kotkiem nie znającym lęku, ciekawym świata, przyjaznym i kochającym ludzi ... Jest prawdziwym Quiletem :):):)

23 sierpnia 2013

Balkonik .. ech ... balkoniiiiik !

Jakiś czas temu nasze "S"myki i "T"ygryski opanowały balkon. Śmigają po nim aż miło. Nie tylko w poziomie ale i w pionie wspinając się po kracie aż pod sam dach ;) Widać, że sprawia im to nie mniejszą radość niż starszym kotom :) Wystarczy ruszyć klamką i wszystkie meldują się przed drzwiami gotowe do startu. Potem jest bieganie, skakanie, zagryzanie się ... kociaki są absolutnie wszędzie :):):) Dopiero gdy ruch je zmęczy, zaczynają wypoczywać przeciągając się w promieniach słoneczka.
Dziś podczas takiego "plażowania na słoneczku" przyłapałam Thalaya - zobaczcie jaki chłopak zadowolony: 

 





Niestety - słoneczko przyświecało i wydaje się na zdjęciach, że Thalay nie ma pędzelków - ma bardzo piękne pędzelki ;) 
 
 Tylu zdjęć to ja mu chyba jeszcze nigdy nie zrobiłam :) Był tak zadowolony, że zapomniał o uciekaniu przed aparatem :) :) :)
 
Thalay po wyjeździe Rio jest jedynym chłopakiem w smykowo-tygryskowym towarzystwie ;) Wziął sobie to do serca, zajada za dwóch i zamierza wyróść na baaardzo dużego kotka :):):) A my nie zabraniamy, nie. Jeszcze podtykamy smakołyki. A co! Jak chce - niech je i rośnie miś przytulaś kochany :) 
Na dokładkę - ci co to sami się przed obiektyw wepchnęli ;) .
Delilah Love - też na słoneczku: 
 Przeglądający się w oknie Easy Rider (to jego nieformalny debiut na blogu ... można by o tym kocie powieść napisać ... ale na razie tylko foteczka ;) ):
 I na koniec - maksymalnie zadowolony Eye of a Tiger:
 
Ten to się lubi pobyczyć na balkonie, oj lubiiiiii ....
Przesyłamy słoneczne pozdrowienia!

20 sierpnia 2013

Poranek z Quiletami :)

Jak już wspomniałam - świat kręci się ostatnio wokół naszych Quilettów ;) Dziś skończyli 4 tygodnie! To był trudny czas, bo maluszkom wciąż brakowało jedzonka, ale mamy nadzieję, że to już za nami :)
Maluchy robią niesamowicie szybkie postępy! Jeszcze 2 dni temu były dzidziusiami przy cycusiu, a dziś same zajadają z miseczki (prawie wszystkie), reszta z palca zjada z apetytem i ćwiczą załatwianie się do kuwety - niektóre uzyskały w tej dziedzinie już nawet 100% celność :) Zmieniają się w oczach! 
Mam dziś dla Was kilka ujęć z poranka u Quiletów ;) Zobaczcie, jak nasi Indianie rozpoczynają dzień ;) 
Zdjęcia zrobione są tuż po śniadanku, więc przepraszamy za niedomyte pysiaki ;) 
Tak witają się z Darią, która bardzo dzielnie pomaga w opiece nad nimi. Ledwo usiądzie w ich zasięgu - już pakują się na kolana :)
 Qui Vive próbuje się już bawić piórkami:
 Czyż nie jestem śliczna? Ten kawałek nogi jest tylko mój!
 Quiet Wind na kolanach Darii - nie schodzi z nich ani na moment :)
 Quick Step zastanawia się czy się pobawić, czy może pospać ... brzusio pełny zachęca do spanka ;)
 Qui Vive postanowiła zejść z kolan i pobawić się w modelkę. Patrzcie jaka poranna dziewczynka! Prawdziwa indiańska panienka ;)
 Qadir Qaisar na kolanach Darii - konkuruje o nie z Quiet Wind :):):)
 Oboje razem pilnie słuchają bajek, jakie opowiada im Daria o tym, co będą robić już wkrótce :)
 Dosłownie chłoną tę wiedzę i oka ze swojej nauczycielki nie spuszczają :)
 A tu - po dłuższym czasie - zasypiający Qadir :)

A na koniec chciałabym Wam przypomnieć kocurka pochodzącego z naszej hodowli - Chance of Life GreenGrove*PL - tym razem w wersji polująco - szczekającej ;) Oto Rufus polujący na gołębia (przynajmniej tak twierdzi jego opiekunka :) :) :) ):
:) :) :) :) :) :)

19 sierpnia 2013

"S"myki pozują ;)

Nasze urocze, pełne wigoru "S"myki prawie zmusiły mnie dziś do tego, by je uwiecznić na zdjęciach :) Aż trudno uwierzyć, że tak bardzo im na tym zależało :) Biegały wokół mnie i rozrabiały jak nakręcone! Nie można było nie ulec ich urokowi!
Aż trudno uwierzyć, że dziewczynki są już z nami 12 tygodni ... Naprawdę wydaje się, jakby ledwie wczoraj przyszły na świat. Są grzeczne i poukładane i bycie z nimi ani odrobinę się nam nie dłuży ;)
Jako pierwsza w roli modelki wystąpiła Soo Sweet. Ten kociak, to sama słodycz! Piękna, cudownie pomalowana, do tego przylepka jakich mało! Wszędzie pierwsza i zawsze zainteresowana tym, co się wokół niej dzieje :)
Tak się dziś prezentuje:
Na tym zdjęciu widać, w jak niespotykany sposób jest pomalowana :) Panienka w rudych skarpetkach !!!
Tuż po niej na scenę wkroczyła Sweet Heart :)
Uwielbiam ją obserwować. Jest bardzo ekspresyjna, ma bardzo wyrazistą mimikę i uszka które zdradzają wszelkie jej zamiary :)
Tak się dziś zaprezentowała:
Czyż nie jest elegancką damą?
Sugar Baby nie była aż tak chętna do pozowania, ale ujęta działaniami sióstr - postanowiła do nich dołączyć :) I tak oto się nam pokazała:
Która z dziewczynek podoba Wam się najbardziej ? Wszystkie trzy są do siebie podobne w takim samym stopniu, w jakim się od siebie różnią. Można na nie patrzeć godzinami i wciąż odkrywać coś nowego. Nie pozwalają nam się nudzić. Zresztą nuda z szylkretką chyba w ogóle nie jest możliwa ;)