26 lipca 2013

Zaczęło się ...

No tak ... zaczęło się ... tego nie da się uniknąć ... kociaczki, nasza cudowna kolorowa dziewiątka zaczyna się rozjeżdżać ...
Z tej "okazji" zrobiłam kilka pożegnalnych zdjęć naszym "R"obaczkom ... ostatni raz w komplecie ...
Nasza gwiazdeczka Rainbow Glow:

Piękna i połyskująca Rainy Day:

I nasz uroczy rodzyneczek Rio Bravo:

Zapamiętamy je na zawsze ... choć temperamentne - zawsze grzeczne, urocze, czułe i delikatne tak wobec nas jak i wobec pozostałych maluchów ...
Oj będzie nam ich brakować ...
Teraz to my będziemy wypatrywać ich nowych zdjęć i informacji o ich postępach ... Mam nadzieję, że będziemy je otrzymywać :)
Moja ulubiona foteczka:
A tak Rainbow mówi Wam wszystkim "do widzenia":
Idę się cieszyć jej obecnością, póki mogę ;)

25 lipca 2013

Urodziny Bon Bon !!!

Sto lat, sto lat !!!!!!!!!!!!!!!
niech żyje żyje nam !!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dziś siódme urodziny naszej ukochanej Bonne Chance Lynxcoon*PL :) :) :)
Z tej okazji składamy naszej ukochanej koteczce moc najlepszych życzeń !!!!

Prawie 7 lat jesteśmy razem, a ja wciąż pamiętam nasze pierwsze spotkanie tak, jakby to było wczoraj :) Puchaty ogonek i podrygujące pędzelki wcale nie małego, choć młodziutkiego kotka, który z wielkim zainteresowaniem zwiedzał nasz dom, jej ciekawe i mądre już wtedy spojrzenie w ciele dziecka :) :) :) To jedno z moich ulubionych wspomnień :)
Wspomnień z Boni związanych mamy mnóstwo. To kot, który ciągle dostarcza nam atrakcji; wesoła i pomysłowa, ciepła i czuła ... odkryła przed nami wiele swoich oblicz. Ale Boni to nie tylko wspomnienia, Boni to pani naszego domu, władca spokojny i sprawiedliwy, kot, który zawsze jest przy nas tuż obok ... Nasza rodzina, bez Boni nie byłaby ta sama ... jest jej częścią, jej dobrym duchem :)
Jest już kastratką, ale wcześniej wiele wniosła do naszej hodowli :) Obecnie po naszym domu biega kilkoro jej dzieci i całe stadko wnuków :)
Jest naszym skarbem i choć dziś weszła do klasy wystawowych weteranów, mamy nadzieję, że jeszcze wiele lat spędzimy razem :) :) :) Jej kondycja i zachowanie pozwalają nam wierzyć, że tak właśnie będzie :) A my - jak zawsze - będziemy dbać o nią jak umiemy najlepiej :)
Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego Bon Bonku !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

24 lipca 2013

Quileci są wśród nas :) :) :)

Wczoraj po południu napadli nas Indianie !!!
Stało się to w iście indiańskim stylu: po cichutku, szybciutko i tak, by nikt nie zauważył ...
Ale byliśmy czujni ! Barwy wojenne na pysiach nic nie pomogły !
Z ogromną radością powitaliśmy na świecie nasz indiański miot Quiletów :) :) :)
 A tutaj widać, jak Quileci wydają okrzyki wojenne i barwy wojenne na pysiach też widać :) :) :)
Quileci to dzieci Jasmin Beauty GreenGrove*PL i Bandito vom Newanhof. Gromadka cudownych, kolorowych szkrabów :) :) :)
Witajcie na świecie Quileci :) :) :)

22 lipca 2013

Zatrzymane w kadrze

Ależ one szybko rosną! Zmieniają się z dnia na dzień, pięknieją, rozwijają swoje umiejętności ... Z jednej strony, chciałoby się by te chwile trwały wiecznie, a z drugiej doczekać się nie można na ich kolejne pomysły :) A tych maluchom nie brak, oj nie :)
Pewne rzeczy się jednak nie zmieniają :) Brygada tuż po odejściu jednej z mam - widać, że mleczko było baaardzo pysze :) :) :)
A tu już nasze małe wariatuńcie podczas zabawy :) Teraz są to już prawdziwie kocie zabawy. Cała dziewiątka skacze, poluje, zagryza, obserwuje, łapie ... Wystarczy wyjąć piórka a kociątka zaczynają dwoić się i troić, oczy dostają oczopląsu, nie wiadomo na kogo patrzeć, kto robi śmieszniejsze minki, kto przyjmuje najzabawniejsze pozy ... Aparat potrafi uchwycić jedynie te scenki, na których kociaki na moment zamierają ... serce robi resztę ;)
Rio i Rainbow:
 Rozbrykana Rainbow:
 "Kocham cię bracie" czyli Rio i Rainy:
 Rio padający po masie podskoków za piórkami:
 Rainbow nie mniej zmęczona, choć oczka wciaż bystro obserwują:
 Rozbrykany miś-gumiś Thalay Sagar:
Sugar Baby - coś mi się zdaje, że powoli wyrasta z etapu cukiereczka i wchodzi w etap "Baby" ;) Jak sądzicie ? :
 Księżniczka Tanzania Turu:
 Tanzania i Thalay:
"Całuję Twoją dłoń Madam ... " czyli Thalay i Tanganika:
 A tu już planują polowanie ;)
 Zafrasowana Tanzania - piórka uciekły ...
 Rainy Day zapatrzona:
 Tanganika i Tanzania :) :) :)
Są już całkiem inne niż na poprzednich zdjęciach. Prawda? Skarby maleńkie kochane ...

20 lipca 2013

Tanganika Lake

No to - kontynuujemy wątek "T"ygrysków :)

Dziś chciałam Wam nieco przybliżyć naszą puchatą przytulankę - Tanganika Lake.
Tanganika bardzo przejęła się swoim imieniem ;) Skoro ma się kojarzyć z jeziorem ... postanowiła zostać marynarzem ! I to nie byle jakim! O nie! Została władcą bocianiego gniazda :):):)
Bocianie gniazdo tworzy u nas słupek ze zniszczonego i przerobionego na słupek właśnie drapaczka. Kociaki uwielbiają urządzać sobie po nim wspinaczki, a już rude dziewczynki szczególnie :) Jednakże - niepodzielnym władcą tego miejsca jest Tanganika :) Siada na słupku i z niego obserwuje co też dzieje się na dole :) Broni swej miejscówki przed innymi zacięcie.
Nikt nie może zająć jej miejsca :)
I tak nasz "nasłupkowy" kotek uczy się życia poprzez obserwację ;)
Tanganika ma bardzo długie gęste futerko, wygląda jak puchata piłeczka. Podskakuje i odryguje w biegu, a futerko faluuuje .... Uwielibiamy ją obserwować w ruchu :) Tym bardziej, że ma bardzo intensywną, płomienną barwę :)
A tu kilka ujęć z toalety Tanganiki. Widać, że dziewczynka wie, że o futerko należy dbać!
Dziś rano, ledwo otworzyłam oczy zobaczyłam właśnie ją - Tanganikę. Leżała rozciągnięta na całą długość tuż obok mnie. Gdy zauważyła, że na nią patrzę - włączyła swój traktorek - zaproszenie do mizianek ... a gdy wyciągnęłam do niej rękę i zaczęłam głaskać - rozmruczała się głośno, wystawiała do miziania brzuś i bródkę i uszko i jeszcze stópkę ... Mruczała i mruczała ... Widać od razu, że dla Tanganiki poranne mizianki to jest TO :) :) :)
Czyż nie jest rozkoszna?

Udało mi się wreszcie uchwycić płomienie na futerku Soo Sweet !!!! Zobaczcie jaka z niej kolorowa, płomienna dziewczynka!
I jeszcze w ulubionej bujanej miejscówce :)
 
A tak prezentują się dziś jej siostry - Sugar Baby
 I Sweet Heart:
 "S"myki są już po pierwszym szczepieniu - zniosły je doskonale, a wyprawa do weterynarza była dla nich niezwykle zajmującym wydarzeniem :) Ledwo wyszły z kontenerka pobiegły jeść i pić, bo po podróży nic tak nie smakuje jak obiadek ;) Potem odpoczęły i wróciły do swoich ulubionych zajęć :)

I na koniec zakopany w pościeli - Rio Bravo:

19 lipca 2013

Thalay Sagar :)

O "T"ygryskach ... niech będzie ;) Ale ... tym razem nie o Tanzani :) :) :)

Tygryskowe imiona nie są moim dziełem. Nadała im je Daria. Dlaczego akurat ona?
Otóż Daria jest niezwykle zżyta z mamą Tygrysków - Maroco Lady. Daria lubi przebywać ze zwierzętami i bawić się z nimi. Powoli między nią i Maroco nawiązywała się więź. Dziewczyny spędzały ze sobą bardzo wiele czasu, zaufały sobie w szczególny sposób. Są praktycznie nierozłączne. Razem się bawiły, a żeby się nie nudzić - wymyślały coraz to nowe sposoby na zabawę. I tak - poprzez zabawę zaczęła się nauka, która doprowadziła do tego, że obecnie Maroco jest kotem tresowanym. Tak, dokładnie - tresowanym.
Potrafi podać łapę, chodzić przy nodze, usiąść, poturlać się - wszystko na komendę! Oczywiście komendy te wydawać musi Daria - my ich nie znamy - dziewczyny mają swój własny tajny język ;)
Maroco wszelkie zadania wypełnia z wielkim zapałem, i jak przystało na kota - po kociemu. Łapę podaje na leżąco, a turla się w prawo/lewo a nie w kółko, idąc przy nodze zadziera ogon najwyżej jak się da ... Wyglada to super ! W zamian oczekuje jedynie odrobiny przytulania :)

A, że dziewczyny są ze sobą tak zżyte, kocięta Maroco są w pewnym sensie również kociętami Darii :) I dlatego to ona właśnie nadała im imiona.

Maroco urodziła trójkę dzieci - dwie rude dziewczynki; Tanganikę i Tanzanię i ... Thalaya ... i to jemu chciałam teraz poświęcić chwilkę :)

Thalay Sagar - to imię małego czarnego kotka, ale też nazwa górskiego szczytu. Bardzo pięknego zresztą, wypatrzonego przez Darię na globusie i potem obejrzanego w sieci Internet ;) Mnie osobiście to imię bardzo się podoba i uważam, że świetnie pasuje do synka Maroco.
Thalay już teraz ma zadatki na kota o dumnym, władczym spojrzeniu, a któryż z górskich szczytów nie jest dumny i władczy?
Charakter Thalay zdecydowanie odziedziczył po mamie. Jest wpatrzony w człowieka, słucha i obserwuje. Myślę, że podobnie jak Maroco będzie z radością wykonywał sztuczki jeśli tylko odpowiednio się go do tego zachęci :)  
 Nie jest kotkiem szczególnie przebojowym - woli obserwować inne maluchy i dopiero gdy zauważy, że to co one robią jest bezpieczne - przyłącza się do zabawy. Kiedy już jednak zacznie się bawić - brykaniu nie ma końca! Piłeczki na macie, piórka na patyku, myszka, piłeczka ... wszystko nadaje sie do tego by Thalay je ścigał, zagryzał i nosił :) Jest niezmordowany w zabawie !
 Kiedy jednak już się wybawi na całego - z radością oddaje sie innej swojej przyjemności - pakuje się w okolice człowieka, wtula i słodko mrucząc zasypia :) A jakie maślane oczka przy tym robi! Ho ho! Od razu widać, że oddaje się wówczas prawdziwej przyjemności :)
Thalay niedawno skończył 7 tygodni. Jest dużym (w porównaniu z innymi naszymi kociakami w jego wieku), mocno zbudowanym kocurkiem. Wygląda na to, że będzie kiedyś z niego kawał prawdziwego faceta ;) Ma przepiękną, czarną barwę bez śladu bieli, grube łapki i baaardzo puszyste futerko.
Nasze czarne szczęście :) :) :) :) :) :)