29 maja 2012

Łuna Płonąca

Nasza śliczna Łuna Płonąca, zwana przez nas po prostu Łuną lub Płomyczkiem skończyła dzis 4 miesiące !!!! Czas szybko biegnie ... Już nie jest bezbronnym, zagubionym w wielkim świecie kociątkiem, lecz świadomym siebie kotkiem, który potrafi jasno zakomunikować, czego w danym momencie potrzebuje najbardziej :)
 Jej rodzeństwo bryka w innych domach, a ona wciąż nam dostarcza radości i czeka, aż jej domek ją odnajdzie :) Ciekawi jesteśmy, kto to będzie ? Bo Łuna zasługuje na najlepszy na świecie domek :):):) I takich właśnie ludzi dla niej szukamy :)


Korzystamy na jej przedłużonym pobycie z nami - niewątpliwie :) Dostarcza nam przysłowiowych "stu pociech". Jej niegasnąca chęć do zabawy nie pozwala nam na smutek, głośne mruczenie koi nerwy a przytulanie się wprawia w radosny, ciepły nastrój.  
 Łuna jest niemożliwym wręcz pieszczochem, głośno mruczącym, barankującym i pchającym się na kolana. Nie ma mowy, by siedzieć w jej pobliżu i nie tulić, nie głaskać ... W nocy próbuje zastąpić nam poduszkę, głaszcze łapkami po włosach i twarzy z wielką delikatnością ...  
Jednocześnie jest kotem, który ma oczy naokoło głowy! Każdy niezidentyfikowany ruch budzi jej czujność, sprawia, że przybiera odpowiednią pozycję i udaje się na łowy ... a widok polującej Łuny jest godny zapamiętania - nie tylko przyczaja się, nie tylko macha końcówką ogonka ... potrafi poruszać się jak błyskawica by chwilę potem zamrzeć w swojej ulubionej pozycji surykatki i z niej obserwować świat :):):) Sam widok brykającego Płomyczka może poprawić humor nawet w najgorszym dniu!
Obyś nigdy się nie zmieniała Płomyczku nasz :):):):)

Przy tej okazji - życzymy wszystkiego dobrego również rodzeństwu Łuny, czyli całej brygadzie "Ł"obuzów - niech świętują ukończenie 4 miesięcy swojego życia w radości, w ramionach kochających ich dużych !!!!!

25 maja 2012

Pióra strusie na bambusie.

Widziałam je wiele razy. Naprawdę. Przyglądałam się ... nie raz zastanawiałam, czy czasem ich nie sprowadzić do domu ... ale jakoś tak ... nie brałam.

Tym razem się złamałam, postanowiłam spróbować. Nabyłam dla moich futerek pióra strusie na bambusie.
Moje koty po raz pierwszy zobaczyły takie coś. I okazało się, że te pióra mają moc!!!!
Potrafią zmusić do ruchu i podkakiwania każdego! Nawet tak mało zabawowego kota jak nasza Boni, która nad ruch zdecydowanie przedkłada rozrywki intelektualne ;)
(patrz na skradającego się w tle ;) )
Wystarczy wziąć pióra do ręki i natychmiast wokół roi się od podskakujących, podrygujących; pędzelków i ogonów! Za piórkami można się wspinać, łapać w locie w podskoku, polować na nie, obszczekiwać !!!! Coś niesamowitego! Dawno nie widziałam moich kotów w takim stopniu zainteresowanych zabawką :):):)
Mało tego! Potrafiły skłonić do baaardzo aktywnej zabawy śmiertelnie obrażoną na mnie po czesaniu furminatorem Pannę Lu !!!! A to wyczyn nad wyczyny! Zapomniała, że ma się gniewać! Odczarowały zołzika i przemieniły ją w kociaka! Samym tym, że zaczęły w powietrzu furkotać :):):)
i na koniec tej serii - zdjęcie dnia ;)
Mało tego! Piórka sprawiają, że wszystkie koty, na czas zabawy na powrót stają się kociakami wytrzeszczającymi oczy za fajną zabawką, polującymi, biegającymi jak szalone! Zapominają o pozycji w stadzie, powadze. Wszystkie bok w bok przez moment myślą i czują tak samo ;)

Na koniec jeszcze kilka portretów naszych futerek.
Nostalgiczna nieco Banana Shake:
 Zapatrzona w dal Galaxy Star:
 Planująca dopiero skok na piórka Iris:
 Robiący sobie przerwę w zabawie Bandito:
 Przerywnikowy Jupiter Costi
Bardzo się cieszę, że sprowadziłam do domu pióra strusie na bambusie. Myślę, że zamieszkają z nami na stałe ;) Żałuję tylko, że nie potrafię robić zdjęć obiektom latającym ... ech ;)


3 maja 2012

Wiosna !!!!!!!!!!!!

Wreszcie nadeszła!



Długo kazała nam w tym roku na siebie czekać! Nawet można powiedzieć, że za długo, za to gdy przyszła – wszyscy korzystamy z niej najpełniej jak się da :):):) . Wiosna chyba też czuje się szczęśliwa, bo temperatury są … cudownie wysokie ;)


Koty wyległy na balkon, gdzie grzeją się na ciepłych kaflach, spacerują na smyczach po działce, wietrzą się w otwartych oknach! Mają tak szczęśliwe miny, że nie można mieć wątpliwości co do tego, jak wielką daje im to radość!

Zresztą sami popatrzcie:
Delilah Love na spacerze:

Bonne Chance na spacerze:




Galaxy Star na balkonie:

Banana Shake na balkonie:


Daylight Joy na balkonie:


Widać, że im bardzo, ale to bardzo dobrze ;) Prawda?

I znów wyloty ...

I tak się jakoś stało, że opuściły nasz dom 4 kociaczki z miotu „L”. Oj pusto się zrobiło!

Jak już pisałam wcześniej jako pierwszy wyjechał Layak Ravi. Jest już w pełni zadomowiony u siebie i rozrabia ile tylko się da. Wypróbowuje i testuje swych opiekunów a my wraz z nim zastanawiamy się, na co mu jeszcze pozwolą ;).
Tak wygląda Ravi w nowym domku:
Widać, że nie marnuje czasu ;)

Wkrótce po Ravim opuściła nas Lalima Niyati. Lalima zamieszkała w hodowli Hibaru*PL, więc oprócz normalnych przy przeprowadzce atrakcji, musi przekonać do siebie kilka zadomowionych już nie od wczoraj kotów. Na szczęście jest tam też trochę kociej młodzieży, która jakby łatwiej daje się przekonać, że to srebrne coś, to niegroźny kotek, którego można polubić. Za to mieszkająca tam Desert Rose GreenGrove, ma jej bardzo wiele do powiedzenia na temat tego, do kogo należy ten dom i ludzie w nim mieszkający, o kocich miejscówkach nie wspominając. Na szczęście, Lalima jest bardzo dzielną dziewczynką i radzi sobie z tym wszystkim całkiem nieźle, choć na pełną aklimatyzację przyjdzie nam zapewne jeszcze trochę poczekać.

Jako kolejna nasz dom opuściła Laboni Maya. Ma teraz uroczą przyjaciółkę – dziewczynkę w podobnym jak nasze córki wieku – zapewne nie raz przyjdzie im wspólnie nabroić ;) Póki co poznaje zupełnie nowy dla niej świat, bawiąc się i zajadając jedzonko w przerwach.

Lari Malari wyjechał jako ostatni. Nowy dom przywitał skorzystaniem z kuwety i rozejrzeniem się po okolicy.

Kociaki bardzo dzielnie zniosły swe podróże, nawet bardzo odległe :) I tak cała czwórka wyruszyła, by zmienić życie swoim opiekunom … oby były to dobre zmiany, tylko na lepsze!

Wszystkiego najlepszego dla Was i dla Waszych ludzi maleńtaski! Rośnijcie zdrowo i pięknie na pociechę nam wszystkim !!!!

Pozostałe w domu kocięta najpierw zdziwione pomniejszonym liczebnie stadkiem wyciszyły się, a teraz robią co w ich mocy, byśmy nie odczuli, że ktoś wyjechał. Dwoją się i troją w brojeniu, jedzeniu i przytulaniu.

A my powoli przygotowujemy się do kolejnych wylotów …