22 lutego 2013

Jasmin Beauty

Jasmin przyszła na świat w naszej hodowli. Jest przyrodnią siostrą Amazing Beauty, a że urodą jej nie ustępowała, a do tego w przeciwieństwie do siostry miała zimny a nie gorący kolor futra, otrzymała imię „Jasmin Beauty” :) Jej futerko przypominało bowiem barwą kwiaty jaśminu, zaś urok przypominał niezwykły klimat roztaczany przez ten kwiat. Dzięki temu siostry mają ze sobą coś więcej wspólnego niż tylko urodę i geny ;) Od początku rozstanie z nią nie wchodziło w grę! Reprezentuje ona sobą zbyt wiele z tego, co nam się w Maine Coonach podoba najbardziej :) Zwyczajnie - musiała z nami zostać :)
Podobnie jak jej mama (Bonne Chance), Jasmin błyszczy inteligencją! Każdy swój krok planuje dokładnie. Dzięki temu potrafi wiele osiągnąć. Z łatwością przychodzi jej zajrzeć do każdej szafy – bez względu na rodzaj jej zamknięcia, wejść do zamkniętego pokoju czy dobrać się do ulubionego jedzenia - nie ma klamki, czy zamknięcia, którego nie dałaby rady sforsować! Jeśli Jasmin postanowi gdzieś się dostać, to z pewnością tam się dostanie :)
Swe zdolności wykorzystuje też w inny sposób :) Potrafi z łatwością wkręcić się na upatrzone przez siebie kolana, a następnie spojrzeniem i gestem zmusić wybraną przez siebie ofiarę do mizianek i przytulanek w ilości ogromnej! Choćby nie wiem, jak bardzo śpieszyła się jej ofiara - mizianek przerwać się nie da ... bo smutny odprowadzający ją wzrok Jasmin rozbraja zupełnie!
W przeciwieństwie do swojej poważnej już mamy - Jasmin kocha się bawić! I to nie tak jak jej mama – spokojnie i z uwagą machając łapką (Boni ani na chwilę nie zapomina, że jest prawdziwą damą), ale całkiem jak jej tata (Eye of a Tiger) z energią równą huraganowi! W pogoni za piórkami na kiju dosłownie lata! Wskakuje na słupek, wspina się, próbuje złapać piórka w locie! Gdy tak fruwa nad naszymi głowami, wygląda całkiem jak latająca wiewiórka :):):)
Zresztą, nie tylko sposób poruszania się czyni Jasmin podobną do wiewiórki ;) Podobieństwo podkreślają dodatkowo mocne, powiewające na wietrze podczas szaleństw pędzle na uszach i wyjątkowo puchaty ogon! Jakby tego było mało, kolor też ma całkiem wiewiórkowy :) Zwinność i skoczność z pewnością odziedziczyła też po jakimś wiewiórkowym przodku ;)
Za to odwagę, rezolutność i zamiłowanie do wody jak nic wzięła w spadku po szopie praczu - swoim dzikim, legendarnym przodku! Z tego powodu, spacer z Jasmin to prawdziwe wyzwanie dla przyczepionego do jej smyczy ludzia - kicia wszędzie musi wetknąć swój cudny nosek i biegając z zadartym wysoko do góry ogonkiem usiłuje odwiedzić wszystkie miejsca na raz, bez względu na to czy je zna czy nie! Ekstremalnym doświadczeniem potrafi również być kąpiel w jej towarzystwie - Jasmin bez pardony wpycha swoje łapki do wanny, pluska i chlapie :)
Gdy oceniamy walory hodowlane Jasmin postrzegamy ją jako piękną przedstawicielkę swej rasy. Ma cudowną barwę, z bardzo silnym dymem, muskularne ciało, świetnie zbudowaną głowę, jej profil nas zachwyca – to koty o takich profilach chcemy widzieć w kolejnych pokoleniach w naszej hodowli, podobnie zresztą jak koty o uszach Jasmin - dużych i świetnie osadzonych. Takie uszy Jasmin sprezentowała już swoim pierwszym dzieciakom :)
Pierwszy miot Jasmin pokazał, że potrafi ona przekazać swoim kociakom te, tak cenione przez nas, cechy. Z utęsknieniem czekamy zatem na jej kolejne maluszki. Kto zostanie ich ojcem? Tego jeszcze nie wiemy ;)

18 lutego 2013

Galaxy Star

Galaxy jest dla nas szczególną kotką. Nie planowaliśmy zostawienia kociaka z pierwszego miotu Keiry i Bandyty … to nie był ten czas. Ale gdy zobaczyliśmy Galaxy … nasz pogląd na ten temat się zmienił :) Dziś, patrząc na wszystko z perspektywy czasu, wiemy, że to była doskonała decyzja! Galaxy jest jedynym przeznaczonym do dalszej hodowli dzieckiem Keiry, która odeszła od nas w tragicznych okolicznościach. Sprawia to, że jej rodowód jest jedyny i niepowtarzalny. A jej pierwszy miot udowodnił, że od strony hodowlanej ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Dzięki niej zachowaliśmy to, co cenne było dla nas w Keirze, a także to, co najlepszego do zaoferowania ma Bandito.

 Galaxy jest śliczną koteczką, dużą, mocno zbudowaną o baaardzo długim ogonie. Spełnia wszelkie wymogi standardu rasy. Ma cudownie miękkie, nie plączące się w ogóle futro o niezwykle ciepłej barwie. Dym w jej futerku nie nadaje temu kolorowi zwykłego, zimnego wyglądu, choć jest piękny i wyrazisty – był nawet pokazywany jako przykład prawidłowego wybarwienia dymnego kota na wystawie. Nie jest jednak kotką, której wygląd już na pierwszy rzut oka powala. Żeby docenić jej walory, trzeba się dobrze przyjrzeć jej samej i … spojrzeć na jej przepiękne dzieci!
Niestety Galaxy nie lubi wystaw i nie potrafi się na nich zaprezentować. Chowa się w sobie i widać tylko bardzo niezadowolonego kotka … Pracujemy nad tą jej cechą i mamy nadzieję, że jeszcze pokaże jak wesołym, spontanicznym i pełnym ekspresji kotem jest :)
Charakter Galaxy … hm … możnaby o nim naprawdę wiele napisać ;) Galaxy nie spuszcza z nas oka, a tym samym, my również mamy możliwość obserwowania jej praktycznie bez przerwy :)
Galaxy jest kotką nagłowną ;) Każdy kto nas odwiedza może się o tym osobiście przekonać – ledwo usiądzie, a ona się zbliża, pomiałkuje, zagaduje i ani się delikwent obejrzy, a już wtula się w jego włosy, obejmuje łapkami głowę … Jest niemożliwą gadułą – wszystko musi skomentować, opowiedzieć, wyjaśnić do końca! Nie ma mowy, by czegoś nie skwitowała swoją wypowiedzią :) Zrówną energią obszczekuje ptaki jak i każde nasze głośniejsze zachowanie :) Zawsze, ale to zawsze ma coś do powiedzenia!
Kocha być z człowiekiem. Nie ważne – czy może go tylko obserwować, czy siedzi mu na kolanach, czy biega za piórkami na wędce – każda okazja jest dobra by być blisko. Śmiejemy się, że jest kotem, który nas „wysiaduje” – bo przecieć - jak tylko ma okazję, ląduje na głowie, ramieniu, kolanach, brzuchu kogoś z nas i pokazuje jak bardzo potrzebuje naszej bliskości … Dom bez Galaxy byłby pusty i cichy … ona wypełnia go treścią :)
Jej pierwsze dzieciaczki, nasze ukochane „L”eniwce, zachwyciły nas. Mają już rok i wszystkie wyrosły na pięknych i dumnych przedstawicieli swej rasy! W klasie kociąt wystawiany był jej syn Lahar Nirav GreenGrove*PL, który nie tylko był oceniany bardzo dobrze, ale nawet wygrał BIS ! W miarę jak jej dzieci dorastają widać, jak wiele dobrego przekazała im w swoich genach mama …
To wszystko sprawia, że bardzo cenimy sobie Galaxy jako kotkę hodowlaną. Już nie możemy się doczekać na jej kolejne maluszki i liczymy, że nie będą gorsze od starszego rodzeństwa !

17 lutego 2013

Banana Shake

To teraz troszkę o panienkach ;)

Banana to kotka o bardzo figlarnym usposobieniu :)Trafiła do nas gdy miała już rok i wygląda na to, że za wszelką cenę stara się pokazać nam, jak wiele straciliśmy nie mając jej od kociątka :)Robi wszystko co w jej mocy, byśmy zapomnieli, że jest już dorosłą koteczką. Powagi brak jej zupełnie! W oczach zamiast dojrzałości, ma jedynie figle :)
Jest żywiołowa, pełna energii. W jej główce wciąż klują się nowe pomysły na psoty i figle. A to się powspina, a to pobiega, a to zabawę w berka zacznie … Wszędzie jej pełno!
Równie chętnie rozrabia w towarzystwie naszej kociej młodzieży jak w towarzystwie człowieka, który do tego nadaje zabawce nieprzewidywalne dla niej możliwości. Podczas biegania, polowania i podskakiwania jest niezmordowana! Jeszcze nie widziałam, by się poddała i odpuściła w zabawie – zawsze ma dość energii na więcej :) Jest prawdziwym żywiołem w kocim futerku!
Jej entuzjazm jest zaraźliwy … potrafi rozruszać prawie każdego kota z naszego stadka i skłonić go do skakania, zabawy w berka i kto wie co im tam jeszcze wpadnie do głowy ;)
Mimo tego, że ciągle jest zajęta – Banana nie spuszcza nas z oczu; pilnuje i obserwuje wszystko co robimy ze zdumiewającą uwagą! Nic jej nie może umknąć! Jest pierwszym kotem, który wie, że zaraz będzie pyszny posiłek, albo zabawa! Zawsze jest czujna i zawsze na posterunku! Nie zdarzyło się, by zignorowała jakiekolwiek zaproszenie do wspólnej zabawy :)
Gdy patrzymy na nią z perspektywy hodowcy, okazuje się, że jest dla nas ważną koteczką. Banana jest rodzoną, młodszą siostrą Quebracho – kocura którego pokochaliśmy miłością wielką, choć w naszym domu był jedynie gościem. Póki co urodziła jedną córeczkę – Pandorę – piękną i naprawdę fajną w typie. Okazała się być wspaniałą, czułą matką! Myła, dopieszczała i karmiła całe stadko maluszków i jako jedyna z mam, tym które jeszcze z nami są (Poopo i Nikita), okazuje czułość nadal, choć są już prawie dorosłe i prawie takie duże jak ona :)
Liczymy na to, że wkrótce na świecie pojawią się jej kolejne maluszki, może tym razem w liczniejszej grupie? Kto wie ;)

Jay the Hero

Wkrótce miną 2 lata od czasu gdy Jay przyszedł na świat … Jak go opisać by streścić wszystko co ze sobą wniósł do naszego życia? Naprawdę niełatwo przyszło mi napisać o nim tych kilka słów… O Jayu spokojnie można byłoby bowiem książkę napisać ;)

 Został z nami – podobnie jak kilka innych kotów – dlatego, że bardzo zależało nam na zachowaniu w hodowli linii pochodzącej od Bonne Chance. Jakby nie dość było tego, że Boni jest jego mamą, to Tiger był tatą! Wiedzieliśmy, że to świetne połączenie i, że ich dzieci będą zachwycać wyglądem i charakterem :):):) Nie pomyliliśmy się! Gdy „J”otki przyszły na świat, nie można było od nich oczu oderwać. Wśród nich, był również Jay the Hero :):):)
Czarny kolor wyróżniał go z rodzeństwa, czynił wyrazistym i charakterystycznym. Rozwijał się harmonijnie i piękniał z dnia na dzień! Wkrótce podjęliśmy decyzję, że z nami zostanie. Nie tylko wyglądał w sposób, jaki tylko hodowca może sobie wymarzyć, ale zachwycał też charakterem i przywiązaniem do nas. Nie żałujemy tej decyzji!
Dziś Jay ma blisko dwa lata. Pokazał, jak cudownym jest kotem. Reaguje spontanicznie i radośnie na każde zaproszenie do zabawy, rozrabia jak kociak, jest delikatny, czuły i kocha wszelkie mizianki. Na widok dzieci zaczyna gadać jak najęty! Zagaduje, zaprasza do wspólnego spędzania czasu …
Gdy pracujemy – kładzie się na naszych stopach i grzeje je jak najfajniejszy kocyk – czeka cierpliwie, a gdy kończymy nasze zmagania z komputerem – przychodzi na swoją porcję głasków i baranków… Jest wesoły i towarzyski – zawsze chętny do poznawania nowych światów. Kocha spacery, wystawy – w czasie których jest całkowicie wyluzowany i jak zwariowany tarza się po stoliku sędziowskim, a nawet wyjazdy do weterynarza – nie ma to jak wyrwać się na chwilę z codzienności ;)
Jego wygląd i spontaniczny, wesoły charakter sprawiają, że Jay jest świetnym kotem wystawowym. Wprawdzie, póki co nie odniósł żadnych spektakularnych sukcesów, ale porażki też mu się nie przytrafiają. Sędziowie oceniają go bardzo pozytywnie. Wygrywa porównania i bardzo się podoba :) Myślę, że w przyszłości prezentować będzie się jeszcze lepiej, bo jego rozwój idzie w jak najbardziej pożądanym kierunku :) A jak na Maine Coona przystało – ma jeszcze duuużo czasu na powiedzenie ostatniego słowa :)
Jay jest szczęśliwym ojcem dwóch miotów z naszej hodowli. Jego dzieciaki nas zachwyciły! Przekazał im swoje najlepsze cechy :) Jednym z jego dzieci jest North Poopo z którym również wiążemy ogromne nadzieje na przyszłość. Mamy nadzieję, że wkrótce zostanie ojcem kolejnych, równie porywających charakterem i wyglądem kociaczków :)

15 lutego 2013

Jupiter Costi

Uktualniam stronę ... w ramach prac, postanowiłam opowiedzieć o moich dotąd nieco ... nieznanych kotach ;) Na początek - kilka słów o Jupiterze :)
 
Jupiter to kociak z bajki … z cudownej bajki, którą możemy powtarzać sobie wciąż i wciąż, nigdy się nie nudząc. 
Nasze „J”otki, wśród których był również Jupiter, przyszły na świat w drodze cesarskiego cięcia. Nie widzieliśmy ich narodzin. Wieczorem, gdy odbieraliśmy je z lecznicy, rozmawialiśmy o nich zastanawiając się nad kolorami. June i Jupiter ponoć byli bardzo jaśni, a ich kolor był nie do określenia – na ten moment. Cóż to mógł być za kolor? Gdy otworzyliśmy przenioskę z maleństwami, Jupiter wysunął się z niej wraz z kocykiem … błyszczał i świecił, jakby miał jakieś wewnętrzne światełko … W ten właśnie sposób po raz pierwszy zobaczyliśmy naszego Jupitera :) Już wtedy - nie małego kociaka w kolorze rudym dymnym :)
Jego kolor jest obłędny – nawet teraz gdy dorósł ciężko uchwycić jego podstawową, rudą barwę – tak bardzo jest wysrebrzony.  Ale to nie kolor zadecydował o tym, że Jupiter został z nami. Zdecydowały o tym wszystkie jego cechy razem wzięte :) .
Charakter Jupitera jest naprawdę nieprzeciętny. Jego poglądy na świat objawiają się też w najbardziej niespodziewanych momentach ;)
Jupiter to kot towarzyszący – nie spuszcza mnie z oka. Łazi za mną i tylko za mną jak tylko ma taką możliwość. Czasem – porzuca mnie na rzecz Karinki, z którą uwielbia się aktywnie bawić na wszelkie możliwe sposoby. Gdy pracuję, Jupiter siada na kociej półce nade mną, spuszcza w dół głowę i obserwuje jak moje palce stukają w klawiaturę. Czasem – zasypia … i mamy wielkie BUM !!! Spada na łeb na szyję! Technikę bezpiecznego spadania opracowaliśmy do perfekcji – łapię go w locie :):):) Zważywszy na jego rozmiar i wagę – nie jest to proste, ale udaje się ;) Trzeba widzieć jego minę, gdy już jest w moich ramionach :):):)
Jego gapowatość dostrzeżona została również przez sędzinę podczas wystawy. W czasie porównania Jupiter kompletnie nie reagował na pokazywanego mu „robala” na wędce. Sędzina omawiała oceniane koty, próbowała skłonić go by spojrzał na zabawkę – nic, zero reakcji. Porównanie trwało już dość długo, gdy nagle Jupiter dostrzegł latającą mu przed nosem zabawkę. Zerwał się, postawił uszy, wyostrzył wzrok i zaczął bawić się jak mały kociak! Sędzina stwierdziła śmiejąc się, iż typowy z niego facet – 10 minut coś lata mu przed nosem, a ten dopiero wtedy to zauważy :):):) Uśmialiśmy się setnie!
W ogóle pokazywanie Jupitera na wystawach to czysta przyjemność. Mimo, iż jest dorosłym kocurem prezentuje się doskonale, nie buntuje – no czasem jest znudzony, ale nie złości się na porównywane z nim kocury, nie denerwuje go ich obecność – póki co J Do tego, jest bardzo dobrze oceniany. Sędziom podoba się w nim to samo co nam. Bo Jupiter jest kotem bardzo udanym w typie, choćnieco gapiowatym ;) Jest duży, długi i wysoki, bardzo masywnie zbudowany – taka siła i moc w kocie. Ma długaśny ogon, który jeszcze dodaje mu uroku. Jego głowa również nie pozostawia wiele do życzenia; ma mocną i długą kufę o kwadratowych cięciach, dobrą brodę, fajny profil i to co lubimy w nim najbardziej – duże ucho JNie tylko wysokie, ale również szerokie u nasady. Nie jest kotem idealnym, ale nam podoba się baaardzo. Wystarczy, by Jupiter na chwilę zapomniał o swej gapiowatości – a wszyscy patrzący na niego mają błysk w oku ;) Najlepszym dowodem na to są zaś jego oceny z wystaw :)
Jupiter nie miał jeszcze maluchów. A nasze oczekiwania co do nich są niemałe … Zapewne wkrótce przekonamy się czy i jak zweryfikuje je praktyka …