Najwyższy czas, by przedstawić naszego nowego kocurka - Easy Rider of Brenda's Garden*DE, zwanego przez nas Cliffordem.
Od kilku lat szukaliśmy nowego kocurka do hodowli. Takiego, który wniósłby do niej coś nowego. Przede wszystkim - nowe geny, ale nie tylko. Wysoko postawiliśmy poprzeczkę. Rodzice musieli być przebadani pod kątem chorób genetycznych, a kociak miał wyglądać w określony sposób, tak by mógł przekazać kolejnym pokoleniom naszych Maine Coonów pożądane przez nas cechy.
Szukanie trwało, a pasmo rozczarowań ciągnęło się za nami. Były momenty, kiedy przerywaliśmy poszukiwania przytłoczeni ilością kolejnych porażek i takie, kiedy poszukiwania nabierały tempa. Nadzieja na znalezienie naszego kota to gasła ... to zapalała się.
I wtedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy. Zdjęcie 3dniowego kociątka. Serca nam mocniej zabiły a nadzieja rozpaliła serca. Z hodowczynią rozmawialiśmy już wcześniej, więc rozmowy na jego temat przebiegały szybko i sprawnie.
Easy rósł, zmieniał się z dnia na dzień. Staraliśmy się nie oszaleć w czasie oczekiwania na kolejne zdjęcia i w czasie podejmowania ostatecznej decyzji. Zrażeni wieloma porażkami, obiecaliśmy sobie, że ostateczna decyzja zapadnie dopiero, gdy zobaczymy Easiego na własne oczy. Czas płynął, kolejne zdjęcia nadsyłane przez hodowczynię rozpalały naszą wyobraźnię a nadzieja rosła.
W końcu nadszedł dzień spotkania. W Ogrodzie Brendy czekała nas wielka niespodzianka. 3 miesięczny wówczas Easy nie tylko nas nie rozczarował - przerósł nasze oczekiwania !!!!! Zdjęcia nawet w części nie oddawały - i nadal nie oddają - jego rzeczywistej urody !
Kwadratowa, długa kufa, przepiękny profil, kształtne i świetnie osadzone uszy, długie, doskonale zbalansowane, długie ciało i mega długi ogon ... Marzyliśmy o takim właśnie kocurku !
Po dłuuuugiej podróży dotarliśmy do domu. Baliśmy się, jak nasz nowy domownik zostanie przyjęty przez męską część naszego stadka, ale obawy były całkowicie niepotrzebne. Chłopcy - podobnie jak my uznali, że on tu przynależał od zawsze. Easy był tego samego zdania.
Wszedł pomiędzy nasze kocurki jak do siebie, położył się na środku pokoju i bez jednego fuknięcia, prychnięcia czy machnięcia łapą pozwolił się obwąchać od czubka ogona po nosek. Oględziny były dokładne i szczegółowe - po ich zakończeniu - chłopcy zgodnie zaczęli grać w kulki (w plastikowym wężu). Takiego bezproblemowego i szybkiego dokocenia nigdy wcześniej nie przeżyliśmy :) :) :)
Dziś Easy ma prawie 6 miesięcy. Wpasował się w naszą rodzinkę idealnie. Nic nie stanowi dla niego problemu. Nic nie może wyprowadzić go z równowagi. Ma cudowny, nieprzeciętny charakter. Jest zrównoważony i wesoły. Chętnie się bawi, ale równie chętnie przytula. Uwielbia nowe wyzwania - spacer, przejażdżka autem czy poznawanie nowych przestrzeni to jest to, co lubi najbardziej. Jakieś lęki? obawa? Nieeeeee ! Easy w nowym miejscu zadziera ogon wysoko do góry i dalej zwiedzać !
Już sobie nie wyobrażamy domu bez Easiego. Stał się integralną częścią naszej rodziny, a my czujemy się tak, jakby od zawsze był nasz, tylko przez pomyłkę czy przypadek urodził się gdzieś indziej. Dobrze, że udało nam się odnaleźć :) :) :) :)
Na zdjęciach Easy bryka już w swoim własnym - naszym ogrodzie :) :) :) :)
Na zdjęciach Easy bryka już w swoim własnym - naszym ogrodzie :) :) :) :)
Piekny jest Wasz Cliford i warto było na niego tyle czasu czekać
OdpowiedzUsuńOj, warto warto !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy, że podoba się nie tylko nam :) :) :)