11 listopada 2011

Keira Knightley ... pożegnanie

Bardzo trudno jest mi pisać ten post ... Myślę jednak, że Keira nie może odejść bez pożegnania ... Nie zasłużyła sobie na to ...
Przyjechała do nas jako rozbrykany, wesoły kociak. Spełnienie naszych marzeń o srebrnym kocie w hodowli ... Żywiołowa i urocza. Zawsze wesoła, chętna do zabawy i odpowiadająca na każde wezwanie do mizianek. Pełna ciepła nawet podczas czesania jej długiego futerka, łagodna i czuła. Zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia i tak już potem zostało :) Spędziła z nami sporo czasu. Odeszła niespodziewanie, pozostawiając po sobie wielką dziurę w naszych sercach ...  
Keira kochała ludzi, nas, nasze dzieci. To w ich towarzystwie najlepiej się czuła. Mruczała zasypiając z nimi na poduszce, bawiąc się ulubionymi piórkami na patyku ... Odpowiadała przywiązaniem i miłością na naszą miłość ...
Jej kariera hodowlano wystawowa również układała się po naszej myśli.
Szybko zdobyła tytuł Grant Inter Championa (Wielkiego Championa Międzynarodowego). Byliśmy z niej bardzo dumni! A Keira oczywiście nic sobie z tego nie robiła, nadal była "naszą Keirą".
Gdy miała mniej więcej dwa lata po raz pierwszy została mamą. Jej dzieci nas zachwyciły! Widać było, że może przekazać potomstwu wiele cennych dla nas cech! Planowaliśmy kilka kolejnych miotów z kocurami, które te cechy by wzmocniły, mieliśmy z nią związane naprawdę duże nadzieje. Postanowiliśmy, że Galaxy Star GreenGrove*PL - jej córka z nami zostanie. Teraz jeszcze bardziej dziękujemy losowi za tę decyzję ...
Niestety, los wziął sprawy w swoje ręce ...
Nasze plany nie zostaną już nigdy zrealizowane ... Keira od nas odeszła ...
Zdarzyło się to w tragicznych okolicznościach ... Keirze przytrafiło się coś bardzo niedobrego; ciąża zakończona niepowodzeniem z powodu ropomacicza, które się w jej trakcie rozwinęło. Zdecydowaliśmy się na kastrację Keiry połączoną z cesarskim cięciem. Zabieg miał miejsce wieczorem 7 listopada 2011 roku. Następnego dnia, około południa Keira odeszła ...
Nadal nie umiemy sobie z jej odejściem poradzić ... Nikt z nas nie brał w ogóle pod uwagę takiej możliwości! Ta śmierć nas zaskoczyła i głęboko dotknęła ... W końcu po kastracji Keira miała wieść szczęśliwe życie kastratki, tak jak nasza Panna Lu ... Nie umiemy się pogodzić z jej odejściem ...

2 komentarze:

  1. Pani Gabrysiu .... bardzo mi przykro - to ogromna strata tak pięknej kotki ( co tam kotki - przyjaciela )... tym bardziej w tak niesprawiedliwych okolicznościach - kiedy oczekiwała na potomstwo...... pozdrawiam serdecznie, Ola...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przejeżdżałam dzisiaj przez Porąbkę , a ilekroć to robię z sentymentem myślę o Waszym stadku. Zaraz po powrocie postanowiłam zajrzeć co słychać. Wiadomość o odejściu Keiry bardzo mnie zasmuciła :( Bardzo Wam współczuję !
    Pozdrawiam zza miedzy !

    OdpowiedzUsuń