Jupiter to kociak z bajki … z cudownej bajki, którą możemy
powtarzać sobie wciąż i wciąż, nigdy się nie nudząc.
Nasze „J”otki, wśród których był również Jupiter, przyszły
na świat w drodze cesarskiego cięcia. Nie widzieliśmy ich narodzin. Wieczorem,
gdy odbieraliśmy je z lecznicy, rozmawialiśmy o nich zastanawiając się nad
kolorami. June i Jupiter ponoć byli bardzo jaśni, a ich kolor był nie do
określenia – na ten moment. Cóż to mógł być za kolor? Gdy otworzyliśmy
przenioskę z maleństwami, Jupiter wysunął się z niej wraz z kocykiem …
błyszczał i świecił, jakby miał jakieś wewnętrzne światełko … W ten właśnie
sposób po raz pierwszy zobaczyliśmy naszego Jupitera :) Już wtedy - nie małego
kociaka w kolorze rudym dymnym :)
Jego kolor jest obłędny – nawet teraz gdy dorósł ciężko
uchwycić jego podstawową, rudą barwę – tak bardzo jest wysrebrzony. Ale to nie kolor zadecydował o tym, że
Jupiter został z nami. Zdecydowały o tym wszystkie jego cechy razem wzięte :) .
Charakter Jupitera jest naprawdę nieprzeciętny. Jego poglądy
na świat objawiają się też w najbardziej niespodziewanych momentach ;)
Jupiter to kot towarzyszący – nie spuszcza mnie z oka. Łazi
za mną i tylko za mną jak tylko ma taką możliwość. Czasem – porzuca mnie na
rzecz Karinki, z którą uwielbia się aktywnie bawić na wszelkie możliwe sposoby.
Gdy pracuję, Jupiter siada na kociej półce nade mną, spuszcza w dół głowę i
obserwuje jak moje palce stukają w klawiaturę. Czasem – zasypia … i mamy
wielkie BUM !!! Spada na łeb na szyję! Technikę bezpiecznego spadania opracowaliśmy
do perfekcji – łapię go w locie :):):)
Zważywszy na jego rozmiar i wagę – nie jest to proste, ale udaje się ;) Trzeba
widzieć jego minę, gdy już jest w moich ramionach :):):)
Jego gapowatość dostrzeżona została również przez sędzinę
podczas wystawy. W czasie porównania Jupiter kompletnie nie reagował na
pokazywanego mu „robala” na wędce. Sędzina omawiała oceniane koty, próbowała
skłonić go by spojrzał na zabawkę – nic, zero reakcji. Porównanie trwało już
dość długo, gdy nagle Jupiter dostrzegł latającą mu przed nosem zabawkę. Zerwał
się, postawił uszy, wyostrzył wzrok i zaczął bawić się jak mały kociak! Sędzina
stwierdziła śmiejąc się, iż typowy z niego facet – 10 minut coś lata mu przed
nosem, a ten dopiero wtedy to zauważy :):):)
Uśmialiśmy się setnie!
W ogóle pokazywanie Jupitera na wystawach to czysta przyjemność. Mimo, iż jest dorosłym kocurem prezentuje się doskonale, nie buntuje – no czasem jest znudzony, ale nie złości się na porównywane z nim kocury, nie denerwuje go ich obecność – póki co J Do tego, jest bardzo dobrze oceniany. Sędziom podoba się w nim to samo co nam. Bo Jupiter jest kotem bardzo udanym w typie, choćnieco gapiowatym ;) Jest duży, długi i wysoki, bardzo masywnie zbudowany – taka siła i moc w kocie. Ma długaśny ogon, który jeszcze dodaje mu uroku. Jego głowa również nie pozostawia wiele do życzenia; ma mocną i długą kufę o kwadratowych cięciach, dobrą brodę, fajny profil i to co lubimy w nim najbardziej – duże ucho JNie tylko wysokie, ale również szerokie u nasady. Nie jest kotem idealnym, ale nam podoba się baaardzo. Wystarczy, by Jupiter na chwilę zapomniał o swej gapiowatości – a wszyscy patrzący na niego mają błysk w oku ;) Najlepszym dowodem na to są zaś jego oceny z wystaw :)
Jupiter nie miał jeszcze maluchów. A nasze oczekiwania co do nich są niemałe … Zapewne wkrótce przekonamy się czy i jak zweryfikuje je praktyka …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz