18 sierpnia 2013

Ocean Gate na wakacjach :)

Chciałabym dziś oddać głos rodzinie naszego kocurka Ocean Gate, syna Jasmin i Bandito z poprzedniego miotu - brata naszych Indian :) . Poczytajcie i popatrzcie, jak spędzał wakacje :)
Tak je opisano:
"Dzień Dobry:)
Właśnie wróciliśmy z naszej wyprawy do Włoch i chciałam się z Państwem podzielić naszymi przeżyciami z podróżowaniem z Oceanem:):).
Muszę się przyznać, że przed podróżą miałam ogromny stres jak to wszystko wyjdzie. Przed nami był kawał drogi samochodem - prawie 2 tyś. km to przecież nie byle co.
Najpierw odwiedziliśmy weterynarza w celu dokonania szczepienia p/wściekliźnie, odrobaczeniu i zakropienia Frontline.Ku mojemu zdziwieniu Ocean nawet nie zauważył momentu podania szczepionki:). Zresztą tak mnie zapewniał wcześniej weterynarz. Na tak długą podróż polecił nam Feliway, by psikać od czasu do czasu w aucie i wykorzystać go też na miejscu. Tak też uczyniliśmy.
Podróż trwała 23 godz. Podróż rozpoczęła się miło. Ocuś przez 40 minut leżał w transporterku i lekko drzemał. Potem domagał się wyjścia z transportera i zaczął wyć (jak pies) :( Po ok. godz. zrobił kupę na podkład do transportera (mimo, iż miał koło siebie swoją kuwetę) i od tego momentu już było tylko lepiej.:)
Trochę leżał w transporterku, trochę z tyłu na kanapie, przychodził też do mnie na ręce. Jak chciał odpocząć i wyjść z auta dawał nam znak drapaniem w okno. Po krótkim postoju sam wskakiwał z powrotem do auta i ucinał sobie drzemkę. Martwiło mnie tylko to, że nie chciał nic pić (o tym, że nie będzie prawdopodobnie jadł uprzedził mnie weterynarz),więc zwilżałam mu pysio i łapki  wodą, a on je sobie wylizywał:). Po 12 godz, jazdy sam się napił z miseczki, a potem to nawet podjadł sobie parę chrupków. Z dalszą podróżą nie było problemu.
Na miejscu również b. szybko się zaaklimatyzował, nic się nie bał nowych ludzi. Klimat śródziemnomorski Oceanowi b.służył, apetyt dopisywał.Z tego powodu, że mieszkaliśmy w domku na wsi, który był otoczony gajem oliwnym mąż przygotował dla Oceana kojec, by mógł też być na świeżym powietrzu. Zakupiliśmy tutaj w Polsce przęsła ogrodzeniowe, mąż je pociął, by zmieściły się do auta oraz siatkę na daszek.Wyszedł nam kojec o dług. 220 cm, szer 135 i prawie 100 cm wys. Ocean uwielbiał w nim leżeć,a ja byłam spokojna, że nie ucieknie.:):) Kojec oczywiście zabraliśmy ze sobą - przyda się na działkę i na następne podróże.

Drogę powrotną Ocean już od początku znosił ok. pił od razu, do kuwety wchodził podczas jazdy (nie zważał, że nam potem śmierdziało, a do parkingu było trochę km :):):).
Super nam wyszły te wakacje.I jak się okazało podróżować z kotem można bez problemu.
Pozdrawiamy serdecznie."

Czyż to nie jest inspirujące?
Kochani! Dziękuję Wam z całego serca za stworzenie cudownego domu naszemu pieszczoszkowi !!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz