18 stycznia 2012

Kibo; pech i szczęście

Kibo Uhuru jest zarazem największym pechowcem i największym szczęściarzem. Dlaczego?

Już wyjaśniam.

Najpierw opowiem o pechu.
Kibo miał opuścić nasz dom w pierwszy weekend grudnia. Wszystko było przygotowane, Kibo spakowany i pełen podekscytowania. W dniu jego wyjazdu wstaliśmy jak zwykle, wybawiliśmy kociaki i poszliśmy zjeść śniadanie. Kibo wraz z rodzeństwem pozostał w sypialni. Wróciliśmy do niego godzinę później - już z jego nowymi opiekunami ...
Jakież było nasze i ich zdumienie, gdy okazało się, że Kibo chodzi na trzech nogach i płacze z bólu !!! Chyba nikomu nie muszę mówić, jak niezręczna była to sytuacja ...
Kibo pojechał do weterynarza. Zdjęcia RTG niczego nie wykazały - wyglądało na to, że się potłukł. Został z nami, a jego niedoszli opiekunowie wrócili do siebie bez kota ... ech ... Nie były to miłe chwile dla nikogo, a szczególnie dla cierpiącego Kibo...
Wbrew przewidywaniom, stan Kibo nie poprawiał się. W końcu, podczas trzeciej wizyty ponowne zdjęcia, wykonane po naciągnięciu nogi pokazały, że kicio złamał nogę ... Został zapakowany w usztywnienie na 3 - 4 tygodnie. Z tak zapakowaną nogą Kibo czuł się znacznie lepiej. Brykał radośnie na pozostałych trzech łapkach i wreszcie nic go nie bolało :) Po upływie 3 i pół tygodnia usztywnienie zostało zdjęte, a ponowne RTG wykazało, że noga się zrosła :):):) Nasza radość była wielka! Przez kolejny tydzień Kibo uczył się ponownie korzystać ze swoich czterech łapek :) Szło mu świetnie :):):) Już po tygodniu biegał jakby nigdy nic!

Teraz o szczęściu.
O szczęściu póki co bardzo boję się napisać ... aby nie zapeszyć ...
Oj bałam się bałam, gdy po raz pierwszy próbowałam napisać ten post ... ale teraz mogę już napisać :) Mogę, bo Kibo wyjechał w podróż do swojego nowego domu :) Ale do rzeczy ;)

Wielkim szczęściem Kibo było to, że trafił na wspaniałych ludzi! Takich, którzy potrafią zrozumieć, że w życiu nie wszystko da się ułożyć według planu, że czasem dzieje się coś, czego nikt wcześniej nie przewidział i takich, którzy umieją czekać :) Pokochali Kibo ze wszystkimi jego wadami i zaletami, takiego jaki był i jest. I nic nie było ich w stanie zrazić, nawet półtoramiesięczne czekanie na jego powrót do zdrowia ...

Tak ... Kibo spotkało wielkie szczęście :):):) Oby każdy kociak znalazł dla siebie takich ludzi ...

A to już pożegnalny uśmiech Kibo :
 Kibusiu kochany, życzymy Twoim nowym opiekunom i Tobie wszystkiego najlepszego w nowym, wspólnym życiu!

1 komentarz: