21 grudnia 2009

Czas wylotów ...

Nadszedł jak zwykle za szybko ... To trudny czas, pełen niepokoju i lęków o to jak malce zaaklimatyzują się w nowych rodzinach, czy nie będą tęsknić, płakać, czy będą szczęśliwe i czy ich nowi opiekunowie pokochają je tak mocno, jak my ... Rozstania są bolesne, choć nowych opiekunów dla kociąt dobieramy starannie ...
Wczoraj nasz dom opuściły Desert Rose i Dancing Fire. I choć zamieszkały w domkach, co do których nie mamy zastrzeżeń, to i tak czuję drżenie w środku ... Bo przecież dbaliśmy o nie przez całe ich dotychczasowe życie! Pilnowaliśmy czy prawidłowo oddychają, czy rosną, czy czasem nie dzieje się coś złego ... Byliśmy z nimi, gdy łapały pierwszy oddech, gdy po raz pierwszy odwiedzały kuwetę, gdy poznawały smak mięska, przyjemność z pieszczot i radość z zabawy ... Znamy je doskonale, wiemy co lubią a czego nie ... Ich nowi opiekunowie dopiero będą się tego uczyć. Nam pozostaje czekanie na wieści o maluchach i pomaganie w sprawach bieżących.

O tym, jaka jest Fire pisałam w poprzednim poście, dlatego dziś nieco więcej o Rose.

Rose to bardzo uroczy kotek, spokojny i nielękliwy. Kocha przytulanki, leżenie w zagłębieniu ludzkiego łokcia. Bawi się jak każdy kociak, ale myślę, że w przyszłości nie będzie urwisem. Człowiek jest dla niej najżniejszy. Zabawa z rodzeństwem, jedzenie czy sprawdzenie co dzieje się w drugim pokoju - mogą poczekać!
To mały pływak, w wodzie czuje się jak prawdziwy szop pracz - nie boi się jej i sama chętnie do niej wskakuje. Picie z łapki też opanowała już do perfekcji :):):) Na drapaku ulubiła sobie miejsce na samej górze, choć nie łatwo się tam dostać - to ulubiona miejscówka szylkretek :):):) To chyba jedyne miejsce w domu, gdzie kot nie zostanie na pewno, przez nikogo obudzony :):):) Pełen spokój!
Zabawa z dziećmi, bieganie za piłeczkami, myszkami, wężem na patyku to to, co Rose robi z pełnym zaangażowaniem, o ile oczywiście nie ma w okolicy wolnych kolan do zajęcia :) Biega wówczas jak mały szaleniec! Nikt w domu tak dobrze nie naśladował toru przemieszczania się kangurka (gumowej piłeczki) jak ona!
Rose nie jest jedynym kotem w swoim domu, więc samotność jej nie grozi :):) Ma tam jednak swojego własnego Dużego. Mamy wielką nadzieję, że owa rezolutna osóbka, zajmie się naszym szkrabem i odda jej serce, bo że Rose odda jej swoje - jesteśmy pewni :):):)

2 komentarze:

  1. Witam serdecznie.

    Dancing Fire juz pokazuje nam jaka jest wspaniala. Pierwsza noc byla dla niej troche straszna, ale moj maz sie poswiecil i spal razem z nasza coreczka w lazience.

    Juz biega i harcuje...byla pierwsza kupka i pierwsze siusiu do kuwetki...

    Jest niesamowita i juz ja kochamy ponad wszystko.

    Pozdrowienia z Krakowa
    Agnieszka i Marcin oraz Fijerka i Zuza :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiamy!

    Mam nadzieję, że dziś noc minie juz normalnie :)

    Czekamy na zdjęcia!

    Mizianki dla Fajerki i Zuzi :):):)

    OdpowiedzUsuń