2 marca 2012

Takie tam ...

Nie sądziłam, że mój blog ma tylu czytelników :)
A tu - przedsłużająca się cisza spowodowała falę maili z pytaniami "Co się dzieje?" Bardzo dziękuję Wam za troskę :) Niestety dzieje się, ale nie dotyczy to naszych kotów. Myślę, że o tym napiszę, ale jak już ... no za jakiś czas. Teraz, czekając na poranny bardzo ważny, codzienny telefon, napiszę w skrócie co u kotów :)

Kociaki rosną.
"L"eniwce mają już po 6 tygodni i rozrabiają jak na koty w tym wieku przystało. Layak swobodnie wchodzi do kojca i wychodzi z kojca, jest nie do opanowania. Lari wmeldowuje się na kolana i wszystko ma w nosie, byle go głaskać i drapać za uszkami. Lahar obserwuje jednego i drugiego, ale jeszcze nie zdecydował co woli. W każdym razie i to i to mu się podoba. Lalima i Maya pięknieją jak na małe damy przystało, robią cudowne kocie grzbieciki i rozrabiają na potęgę! W przerwach - wpadają na moje kolana i domagają się pieszczot tu - teraz - natychmiast, bo przecież trzeba szybko gnać dalej ;) 
"Ł"obuzy w niedzielę skończyły 4 tygodnie i zostały po raz pierwszy odrobaczone. Zabieg przebiegł bez jakichkolwiek problemów :) Aż się zdziwiłam, bo te kociątka przy starszych kolegach wyglądają na straszliwie delikatne, choć są całkiem normalne :):):) W tym miocie prym wiodą dziewczynki. Łatka to taka przebojowa iskierka, wszędzie jej pełno, zawsze jest chętna do zabawy i z wielkim zadowoleniem poddaje się wszystkiemu, co chcą z nią zrobić dzieci ;)  Łuna za wszelką cenę chce jej dorównać, ale nie ma aż tyle odwagi. Za to potrafi robić cudny koci grzbiecik :) Jest w niej więcej delikatności, gdy się na nią spojrzy od razu widać, że to koteczka :) Pstrokatka to taka wszędobylska koteczka, że w zasadzie nie często mam okazję ją oglądać. Ciągle rozrabia ze starszakami, najczęściej zagryza Mayę :) Podobnie jest z Łapserdakiem. jego też wszędzie pełno :) Łowca to kotek szczególny i na pewno jeszcze nie jedno o nim napiszę. Zadziwia mnie nieodmiennie. Jest wszędobylski, odważny, miziasty i sprytny, choć na początku nie umiał za nic skojarzyć co i jak w tym życiu ... A Łobuz? Łobuz to kot, którego zawsze mam na kolanach ... a jak go tam nie ma, płacze rozpaczliwie ...

W poniedziałek 27 stycznia 2012 roku powitaliśmy na świecie nasz miocik "M". To ostatni miot zarówno dla naszej Boni jak i dla Tigera. Na świat przyszły dwie duże i piękne koteczki. O nich też zapewne jeszcze niejedno napiszę ;)

A wczoraj do nowego domku pojechała Kile Terjun. Mamy nadzieję, że znalazła dom dla niej najlepszy i że bedzie tam kochana :) Błysk w oku jej nowych dużych to potwierdzał :):):)
Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twoich nowych dużych słoneczko kochane :):):) Pusto zrobiło się w domku bez Ciebie ...

Jak widać - życie hodowli toczy się własnym trybem ... a nasze serca zamarły ... Od tygodnia żyjemy w zawieszeniu ... Trzymajcie kciuki ...

1 komentarz:

  1. Czytamy Kochani - to fakt, i martwimy się jak milczycie :)
    Trzymamy kciuki mocno - żeby wszystko się dobrze ułożyło..

    A maluszki ściskamy..

    OdpowiedzUsuń